niedziela, 6 lipca 2014

Od Isabel - Cd. Picasa

Stałam przez chwilę jak wryta. Zrobiłam minę urażonej istoty, tak do mnie niepodobną. Po chwili poprawiłam niesforne włosy i zmrużyłam niebezpiecznie oczy widząc że o dziwo! ten koleś kładł się dalej spać! No to dopiero bezczelność. Prychnęłam i chrząknęłam głośno, aby zwrócić na siebie uwagę. A on co? Nic, absolutnie NIC! Pokręciłam głową i nagle dostrzegłam coś interesującego.
- O! jaka ładna lampka! Twoja? - z zadowoleniem zauważyłam, że chłopak uniósł chyba od niechcenia powieki.
Wydawał się straszliwie zmęczony, ale bez przesady! Aby o tej porze wylegiwać się jeszcze w łóżku? Przypominał mi nieco Rodneya, ten leń też lubił sobie pospać. Podbiegłam szybko do lampki która ani trochę nie była godna mojej uwagi. Wiedziałam jednak jak faceci reagują na ruszanie ich rzeczy. Przynajmniej mój brat i jego koledzy mieli takie same reakcje. Usiadłam na łóżku odsuwając szybko jego nogi. Dotknęłam lampkę a ta, ku memu wymuszonemu zachwytowi zapaliła się.
- Jej! Też muszę sobie taką kupić... tylko bardziej... ładną. - ponownie dotknęłam brzegu lampki która zgasła i już moje rozbiegane oczy szukały nowej ofiary.
Przyznać muszę, że ten chłopak miał sporo ciekawych rzeczy. Podbiegłam do niewielkiej półki zastawionej książkami. Zrobiłam zamyśloną minę jednocześnie zastanawiając się, ile jeszcze wytrzyma. Trzeba było przyznać, że póki co wykazał się iście Herkulesową wytrzymałością. No ale nie z takimi miałam już do czynienia. Dotknęłam okładki książki która z hukiem zleciała zabierając z sobą koleżanki.
- Aj! Wybacz! - wrzasnęłam nachylając się nad bałaganem.
Jednocześnie kątem oka spostrzegłam,  że w końcu śpioch wstał z łóżka. Wydawał się zagniewany, ale nie spodziewałam się niczego innego. Odstawiliśmy książki na miejsce a ja z rozbrajającym uśmiechem stwierdziłam.
- Skoro już nie śpisz jestem pewna, że chętnie wyjdziesz z tego leża smoka i pójdziesz ze mną do miasta. - wzięłam go pod rękę i zaczęłam ciągnąć w kierunku drzwi.

<Picas? xD>
Ona zawsze jest taka bezpośrednia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz