Ziewnęłam i przeciągnęłam się leniwie na łóżku. Wszędzie wokół walały się jeszcze moje nie do końca ułożone rzeczy. Podreptałam wolno w stronę wspólnej łazienki umiejscowionej w pokoju. Wiem, że o poranku, tuż po przebudzeniu wyglądam jak potwór, ale cóż poradzić? Nikt nie jest idealny. Gdy jednak spojrzałam w lustro skrzywiłam się, tylko potęgując efekt.
- Taaak, już chyba gorzej być nie mogło, prawda Izi? - zapytałam samą siebie, starając się ugłaskać to coś na mojej głowie, omyłkowo nazywane włosami.
Gdy w końcu doprowadziłam się do porządku, a zajęło mi to wyjątkowo wiele czasu, wyszłam z nową werwą z pokoju. Moich współlokatorek nie było. Miałam tylko nadzieję, że nie będą miały mi zbytnio za złe zajęcia rano łazienki. Miałam dziś pomóc Rodneyowi uporządkować jego rzeczy. Nie żeby koniecznie tego potrzebował, ale ja, słysząc o możliwości dobrania się do nich uczynnie zaproponowałam pomoc. W końcu nie można zostawić potrzebującego, biednego chłopaka na lodzie, prawda? Uśmiechnęłam się do własnych myśli i skręciłam szybko w kierunku Bloku C. Minęłam pewnie wejście i ruszyłam, podśpiewując jakąś chwytną piosenkę. Nie mam pojęcia dlaczego ci wszyscy chłopacy tak dziwnie na mnie spoglądali? Aż tak źle wyglądałam?! Przystanęłam przy gablotce aby upewnić się co do stanu stroju i fryzury. Nie... wydawało się w porządku.
- Pewnie są przewrażliwieni i tyle. - wzruszyłam ramionami i szybko poszłam do pokoju mojego braciszka.
Zawahałam się na chwilę.
- Zaraz... jaki to był numer? Mówił coś o... numerze 2... - zmarszczyłam brwi, ale po chwili byłam pewna.
Szybko otworzyłam drzwi tegoż pokoju i stanęłam jak wryta. Jakie wielkie było moje zdziwienie gdy zamiast Rodneya zobaczyłam nieznajomego chłopaka. Ale, szybko się opanowałam. Uśmiechnęłam najsłodziej jak potrafiłam.
- Cześć, wiesz może dlaczego nie ma tu mojego drogiego brata? Ma na imię Rodney i jestem pewna, że znowu mnie wystawił. - powiedziałam, chcąc ukryć zdenerwowanie.
<Picas? xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz