Było już południe, a ja po przeczytaniu mojej książki, wziąłem następną do ręki i nagle poczułem się głodny.
-No bracie, teraz zapolujemy- Powiedziałem do siebie, czy też może wampira który spał obok? Postanowiłem iść do jadalni, zrealizować mój plan i tam kontynuować moją książkę.
Po wejściu do jadalni kucharka nawet mnie nie zauważyła, pewnie mnie nawet w ogóle nie widziała. A to już drugi dzień w Akademi. Na tym właśnie polega moja umiejętność, nikt mnie zauważał dopóki ja tego nie chciałem. Możliwe że nikt nie wiedział o mojej obecności nawet bez moich starań, ale wtedy było łatwo mnie dostrzec, wystarczyło wiedzieć gdzie patrzeć.
Dopiero kiedy podszedłem pod okienko i się grzecznie przywitałem, kucharka zauważyła mnie. Zaskoczona moją nagłą obecnością szybko nakładała na talerz wybrane przeze mnie jedzenie z (nerwowym?) uśmiechem na twarzy. Czyżby moje nagłe pojawienie się było dziwne? Pewnie tak. No ale trudno, musi się do tego przyzwyczaić, pewnie tak samo jak wszyscy w tej Akademii.
Po tym małym incydencie wziąłem talerz z jedzeniem oraz sztućce i z książką pod pachą ruszyłem ku środkowi sali. Nagle moją uwagę przykuły dwie dziewczyny mówiące chyba… po angielsku? Rozumiem że jesteśmy między Francją a Niemcami, ale głównym językiem tej Akademii jest polski. Nie spodziewałem się tego i trochę mnie to zdziwiło. No ale cóż, Akademia mieszcząca w sobie wampiry, (pół)anioły, kotołaki, zmiennokształtnych, ludzi i czarodziejów razem? Sam ten fakt powinien mi mówić, że takie rzeczy to normalka. Na szczęście języki obce to dla mnie nie problem.
Z ciekawości zmieniłem kierunek i podążałem do celu, którym był stolik obok tych dziewczyn. Spokojnym krokiem podchodząc do stolika usłyszałem taką oto rozmowę:
- Czemu… zmieniłaś język?
- Ponieważ nie umiem mówić po polsku. A na dodatek mój translator się zepsuł. – Mimowolnie się uśmiechnąłem. Wiem co czujesz. Zawsze w najmniej odpowiednim momencie, nie?
- Śmieszne, umiem mówić po niemiecku, angielsku, japońsku, rosyjsku i w kilku innych, ale nie umiałam się nauczyć polskiego. – urwała.
Pewnie zauważyła moją obecność. Nieźle. Musi być kimś z rodziny skrytobójców, tylko oni umieją tak szybko zauważyć moją obecność, jeśli się nie skupię na byciu niezauważalnym. Nie, to nie możliwe. Przecież tylko ja zostałem wybrany przez Akademię. Chyba że o czymś nie wiem. A jeśli to Ona? Gdyby to była Ona to rodzice by mi powiedzieli, więc to nie może być prawdą. Potrząsnąłem głową i szybko odrzuciłem od siebie tą myśl. Chyba za bardzo się wciągnąłem w tą rozmowę i pozwoliłem jej na zauważenie mnie. Tylko tyle. Każdy bystry by mnie zauważył. Nie przejmując się tym kontynuowałem moje rozsiadanie się przy stoliku. Kiedy skończyłem jedną ręką trzymałem książkę a drugą jadłem swój ciepły posiłek jakim były placki, udając że czytam i jednocześnie czekając na kontynuację rozmowy.
<Argona?/Isabel?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz