-Nie mam nic do roboty, a książek jakoś mi się nie chce
czytać. Na dwór nie wyjdę bo tam grasują inni, a mnie dzisiaj trochę nudziło podjęcie
próby planowania „walnij tortem kogoś i zniknij”. Może potem wpadnę na jakiś
ciekawy żart, narazie najlepsze co mogę zrobić to pójść się zdrzemnąć i spróbować coś porobić kiedy się już obudzę.-
pomyślałem. Tak też zrobiłem.
Leżałem sobie w łóżku dość długi czas, próbując zasnąć.
Kiedy już prawie przysypiałem, drzwi do „mojego” pokoju nagle się otworzyły bez żadnej zapowiedzi i
stanęła w nich dziewczyna o brązowych włosach.
- Cześć, wiesz może dlaczego nie ma tu mojego drogiego
brata? Ma na imię Rodney i jestem pewna, że znowu mnie wystawił. - wypowiedziała wszystko jednym tchem.
Trochę mnie zbiła z tropu ta śmiałość i do tego prawie
zasnąłem. Na szczęście mój umysł szybko wykluczył zdezorientowanie i stan „prawie
snu”, dzięki temu nie musiała czekać aż odpowiem jej.
- Co? Nie, nie wiem. Nie znam żadnego Rodneya. Spróbuj
w pokoju nr.1 Hmm?...- powiedziałem cicho, ale wystarczająco by mnie usłyszała i zrozumiała.
Miałem nadzieję, że poprzestanie na tym pytaniu, da mi spokój i pójdzie sobie. Niestety, stała w tych drzwiach i na coś najwyraźniej czekała.
<Izi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz