Zanim wszyscy wyszli z sali minęło dobre
pięć minut. Max w międzyczasie zmazał swoje nazwisko z tablicy. Gdy
zobaczył, że wszyscy prócz mnie opuścili salę, usiadł w ławce koło mnie.
Nie miałem najmniejszej rozmowy z nim gadać...
-Więc jak ci się podoba w Akademii?- zapytał mnie z uśmiechem. Wzruszyłem ramionami. Błagam niech on nie zadaje więcej pytań. -Słyszałem, że trudno do ciebie dotrzeć, ale mam nadzieje, że z czasem się to zmieni.- mówił dalej z uśmiechem. -Taa... ktoś już chce zmienić moje podejście do życia... - powiedziałem beznamiętnie. -Miło słyszeć, że znalazłeś przyjaciół. Z którymś ze współlokatorów nawiązałeś bliższy kontakt?- kontynuował rozmowę. -Można tak powiedzieć...- złapałem się za nadgarstek. -Pogryźli cię, co?- zapytał widząc moją rekcję. Kiwnąłem potakująco głową. Ku mojemu zdziwieniu nie zareagował jakoś szczególnie. -Jesteś telepatą prawda? Nie muszę używać słów.- stwierdził. Nic mu nie odpowiedziałem. Mężczyzna westchnął. -Możesz już iść- powiedział. Szybko zerwałem się z miejsca i wyszedłem z sali. |
||
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz