czwartek, 6 lutego 2014

Od Argony- C.D Lestata


Wróciłam do swojego pokoju. Cassie i Coraline smacznie spały, ale nie potrafiłam spać w nocy. Zbyt często pod osłoną cienia moi kuzyni próbowali się do mnie podkraść i zabić. Usiadłam w pozycji lotosu i jak często robiłam zaczęłam medytować. Powoli się wyciszałam. Doprowadzałam wilka do porządku. "Nie wolno ulegać uczuciom" przypomniałam sobie słowa Kotaro-sama. Nienawidziłam wuja z całego serca, ale mimo to... był wspaniałym nauczycielem.
I właśnie w tym momencie do pokoju weszła pani Sander. Zrobiła to niezwykle cicho, tak, że gdyby nie moja nieustająca czujność pewnie wogle bym jej nie zauważyła. Zamiast tego wstałam i razem z nauczycielką wyszłam na korytarz.
- Czegoś jeszcze pani potrzebuje - zapytałam beznamiętnie
- Jesteś tylko młodym zmiennokształtnym i utrata kontroli to nic nadzwyczajnego... postanowiłam, więc postąpić wspaniałomyślnie i cofnąć ci karę.
- Dziękuję - odpowiedziałam beznamiętnie - A co z Lestatem?
- Z Lestatem? - zdziwiła się - Musiał ci nieźle zaleźć za skórę... No więc on ma karę za pyskowanie nauczycielowi. Tydzień w lochu bez krwi.
Uśmiechnęła się złośliwie.
Nie dałam nic po sobie poznać. Skłoniłam się lekko nauczycielce i dziękując za cofnięcie prania skarpetek i wróciłam do pokoju.
Pomyślałam o tym parszywym wampirze tkwiącym w lochu i... nie poczułam mściwej satysfakcji... to było dziwne... Czyżbym zaakceptowała fakt, że jest wampirem i przyzwyczaiła się do jego wampirzej obecności?
Potrząsnęłam głową i znów usiadłam w pozycji lotosu. Nie... to nie o to chodziło... Lestat był niewinny. To mnie poniosło...
Do rana miałam dużo czasu na przemyślenie całej sytuacji i powzięcie decyzji...
***
Wczesnym rankiem wyszłam na dwór. Była piękna pogoda: sobotni poranek zapowiadał się cudownie! Jednak nie miałam czasu na zachwycanie się pogodą. Musiałam usiąść gdzieś w cieniu i poczekać na odpowiednią porę.
Idealne miejsce znalazłam z tyłu Akademii. Usiadłam w cieniu rozłożystego dębu i zamknęłam oczy. Pani Sander jest wampirem i nie spała przez całą noc. Podejrzewam, że po obiedzie utnie sobie popołudniową drzemkę... Wtedy będę w stanie ukraść klucz od celi Lestata.
Niespodziewanie usłyszałam czyjeś kroki i zobaczyłam... Artura. Nie wiem co on tu robił. Przystanął metr ode mnie.
- Wiesz może gdzie jest Lestat? - zapytał - Rano nie było go w pokoju, a Damien mówił, że ostatni raz widział go z tobą, po tym jak go raniłaś i jak wpadła Sander.
- Lestat jest w lochu - mruknęłam zamykając oczy
- Co??
- Nie ważne... nie interesuj się
Miałam dość hałasu. Pozostawiłam moje drugie "ja" pod drzewem i wymknęłam się do lasu. W ostatniej chwili zobaczyłam jeszcze zdumiony krzyk Artura, gdy moja siedząca pod dębem postać znikła.
Najbliższe godziny spędziłam na ćwiczeniach szermierczych. Po wczorajszej "walce" z Damienem zauważyłam, że ostatnio forma mi nieco siadła. Musiałam to nadrobić.
W porze obiadowej przyszłam na stołówkę. Przemknęłam tak, by nikt mnie nie zauważył. Chciałam całkowicie skupić się na misji. Niestety... ta część planu nie wypaliła. Gdy siedziałam już bezpiecznie przy stoliku podszedł do mnie Pan Marvin. Usiadł naprzeciwko mnie i zaczął się we mnie wpatrywać.
Nie zwracając na niego większej uwagi kontynuowałam posiłek.
- Ekhem... - odchrząknął
Podniosłam na niego wzrok. Jego zimne oczy wpatrywały się w moje, jakby chciał coś powiedzieć. Odłożyłam sztućce na talerz i zapytałam.
- Coś się stało, panie Marvain?
- Sander mówiła, że wczoraj w nocy straciłaś nad sobą panowanie - zawiesił głos, jakby oczekiwał, że coś powiem, ale nie doczekawszy się kontynuował - Raniłaś jednego z uczniów. Gdyby nie to, że był to wampir cios mógłby być zabójczy w skutkach.
- Rozumiem - odpowiedziałam beznamiętnie - Pani Sander już udzieliła mi z tego powodu nagany...
- Nie mam zamiaru cię ganić - przerwał mi - Ja cię tylko ostrzegam, Shinigami. Jeśli coś takiego się powtórzy...
Zawiesił głos.
- Zabiję cię.
- Rozumiem - odpowiedziałam bez cienia strachu - W takim razie postaram się nie sprawiać, kłopotów, by nie musiał pan tego robić.
Bez słowa nauczyciel wstał i poszedł gdzieś. "Zabawna sytuacja" pomyślałam "On mówi, że jeśli jeszcze raz nabroję to mnie zabije, a ja właśnie mam zamiar nabroić". Uśmiechnęłam się pod nosem "Zginę ratując wampira!".
Zobaczyłam, że Sander rozciąga się i wstaje od stołu. Potem idzie przez stołówkę i wychodzi z sali. Podążyłam za nią. Użyłam peleryny, by mnie nie ujrzała.
Według moich oczekiwań poszła do swojego pokoju. Ruszyłam za nią i przystanęłam przy drzwiach. Usłyszałam skrzypnięcie łóżka i ciche westchnienie ulgi.
Przez kolejną godzinę czekałam nieruchomo przed drzwiami przyśpieszając czas. Wreszcie zdecydowałam się wejść do środka. Wampirzyca spała w najlepsze oddychając równomiernie. Klucze od celi leżały na szafce nocnej. Chwyciłam je ostrożnie i wyszłam z pokoju. Drzwi lekko skrzypnęły przy otwieraniu i zamarłam na moment. Sander przewróciła się na drugi bok coś mrucząc.
Z ulgą wyszłam z jej pokoju. klucze schowałam do sekretnej kieszeni umiejscowionej w kołnierzu. Przez resztę dnia zachowywałam się normalnie, czyli siedziałam w swoim pokoju i medytowałam.
Wieczorem, gdy Cassie i Coralinie wróciły do pokoju i wdały się w pogawędkę na temat najprzystojniejszych chłopaków w Akademii.
Coraline stwierdziła, że Lestat jest przystojny na co Cassie odparła, że Damien jest przystojniejszy. Pogawędka przerodziła się w dyskusję, a potem w kłótnie.
- A ty co o tym sądzisz Argono? - niespodziewanie zapytała Coraline
Spojrzałam na nie jak na kosmitów.
- Co masz na myśli? - zapytałam beznamiętnie
- Który chłopak jest najprzystojniejszy?
- Kermon - mruknęłam z niesmakiem
- Kermon? - zdziwiła się Cassie - Kto to?
- To mój kuzyn z rodziny Imai. Gej, pracujący w burdelu.
Dziewczyny spojrzały na mnie dziwnie.
- No co? - zaperzyłam się - Ma więcej klientów niż najpiękniejsza z kurtyzan!
Wstałam i wyszłam z pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi. Pora na "obchód".
Byłam cierpliwa. Odczekałam do północy i ruszyłam w stronę lochów. Zeszłam po krętych schodach polegając na moim słuchu i węchu. Minęłam klasę Sander i schodziłam głębiej. Usłyszałam cichy jęk.
- Jeeeść...
Głos dochodził z trzeciej celi po lewej. podeszłam do niej i na podłodze zobaczyłam bladego Lestata. Chociaż... wampiry zawsze są blade.
- Damare, kyuketsuki - powiedziałam na powitanie
Jasnowłosy wampir odwrócił głowę w moim kierunku.
(Lestat?)
Po drodze chciałam jeszcze wrzucić kilka komplikacji, ale uznałam, że mi się nie chce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz