- Jesteś w stanie zabić mistrza zabójców? - zapytałam z ironią podchodząc do drzwi gabinetu - Szczerze wątpię. A teraz bądź tak miła i zniknij.
Anabeth stała się niewidzialna i nawet moje wprawne oczy nie mogły dostrzec miejsca jej pobytu.
- Wkroczysz, gdy będę miała kłopoty, jasne? - zapytałam trzymając rękę na klamce
- Jasne... Co mam wtedy zrobić?
- "Przytrzymaj" go tęczą, czy coś w ten deser - nacisnęłam klamkę i weszłam do biura.
Za niewielkim blatem nie siedział nikt, za to usłyszałam cichy oddech z boku pokoju.
- Miło cię znów widzieć, Okami - powiedział niski głos mężczyzny
Obróciłam się w jego kierunku i stanęłam naprzeciwko rozpartego wygodnie. W jednej chili siedział, a w drugiej z nożami w rękach napieraliśmy na siebie na środku biura. Odepchnęłam się od niego i chwyciłam moją, leżącą w rogu pokoju, katanę. Draken śmignął w kierunku celu tnąc powietrze, ale Kotaro rozpłynął się pod klingą. Błyskawicznie obróciłam się i w ostatniej chwili sparowałam cięcie od góry.
(Any? Nie mam na to weny )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz