- Nie chcesz o tym rozmawiać?- powtórzyłem, niezbyt zdziwiony. Ja w przeciwieństwie do niej byłem w dobrym humorze, tym bardziej, że udało mi się wygrać z Ever i miałem na jakiś czas spokój. To nie tak, że jej nie lubiłem, ale nie tylko ona nie lubiła przegrywać. I cierpliwości mogłaby się nauczyć... bo planowała mnie zaatakować, gdybym nie zdążył przed nią, a byłem zmęczony. I znudzony.
- Nie.- Argona otworzyła z powrotem książkę i udawała, że czyta. Udawała, bo widziałem, że za wszelką cenę próbowała mnie ignorować.
Milczałem, z lekkim rozbawieniem- ale i niepokojem- patrząc na nią. W końcu nie wytrzymała.
- Co mam zrobić, byś mnie zostawił w spokoju?!- spojrzała na mnie rozdrażniona.
- Wystarczy, że uwierzę, że nic cię nie trapi. To naprawdę niemiły widok, niezadowolona kobieta. A niebezpieczna niezadowolona kobieta to dość zła mieszanka dodatkowo.- uśmiechnąłem się nie złośliwie, ale tak, że niektórzy mogliby to nazwać uroczym uśmiechem przystojnego mężczyzny. Nie mam po co być skromnym, znam swoją wartość. I nie będę tego wiecznie tłumaczyć. Niektórzy mogą uznać mnie za aroganckiego, ale... powtórzę się... znam swoją wartość.
<Argona?>
Nie sugeruję, że próbuje ją poderwać, broń Boże xD Partnerki(-a?...) nie szuka...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz