piątek, 24 stycznia 2014

Nowy wampir!

No i do Lestata i Artura wprowadza się Damien! Jak Artur wytrzyma z takimi wampirami?!


Imię: Damien
Nazwisko: Venga

Od Lestata- C.D Cassie

Na początku przeraziła mnie myśl o długu u Cassie, więc odetchnąłem z ulgą w duchu, gdy mi odpuściła i poszła w stronę akademiku, zostawiając mnie.
Westchnąłem, tym razem na głos i ruszyłem ludzkim tempem do bloku męskiego. Przez Cassie nie wypiłem medycznej krwi.
- Oto akademik dla demonów, aniołów i ludzi.- mruknąłem.- Po prostu idealnie.
Dobre kilka minut zajęło mi dojście znad jeziora do akademiku. A potem błyskawicznie znalazłem się w swoim pokoju, nie mogąc uwierzyć, co podpowiada mi mój nos.
- Człowiek.- odezwałem się, wręcz zszokowany widokiem rozpakowującego się, czarnowłosego chłopaka. Gdy brunet mnie usłyszał, gwałtownie obrócił się, bardziej przestraszony hałasem, niż faktem, ze mieszka z wampirem. Uśmiechnąłem się szeroko, rozbawiony nieodpowiedzialnością nauczycieli. Dać mi jako współlokatora człowieka?
<Artur?>
Artur jeszcze nie istnieje, ale za niedługo dostane jego kartę i opublikuję.

Od Anabeth - C.D. Siletty

- To super. Ale zanim się rozgadamy, chcę ci przedstawić naszą inną współlokatorkę.
- Okej
Fallon wyszła z łazienki.
- To jest Fallon. A to Siletta. Będziemy od dzisiaj mieszkać razem. Mam nadzieję że się polubimy. - powiedziałam miło.
- Dobra. Miło mi, Fallon - powiedziała Siletta
- Sil,  oprowadzić cię po akademii? - zapytałam - Fallon już część widziała. Ale jak chcesz to możesz iść z nami - zwróciłam się do Fallon
- Nie, mam dużo ubrań. Spotkamy się potem na kolacji.
- Okej. To idziemy, Sil?
- Okej. Gdzie najpierw? - zapytała
- Może stołówka. Umiesz gotować?

< Siletta? Jakże tematyczny post xD>

Od Cassie- C.D Lestata


-To wszystko... do czasu. Na razie nic od ciebie nie chce- powiedziałam spokojnie
-No weź. Chcę mieć gwarantowane że nie powiesz, ale nie będę na twoje rozkazy- powiedział zirytowany
-Nie to nie. Nie obchodzi mnie co z tobą będzie- rzuciłam w jego stronę i ruszyłam w stronę Akademii
Chłopak coś mruknął i poszedł za mną. Szliśmy kawałek w milczeniu. W sumie mogę dać mu już spokój. Niczego już nie potrzebuję.
-Już nic nie musisz dla mnie załatwić i nie martw się o Sander. Nie powiem jej nic- uśmiechnęłam się do chłopaka
-A jaki jest haczyk?- zapytał podejrzliwie
-Nie ma. Nie jestem taka jak ty- powiedziałam, domyślając się całości jego charakteru
Chłopak nic nie odpowiedział. Poszłam w stronę kuchni i zrobiłam sobie na miejscu coś do jedzenia.

<Lestat?>

Od Lestata- C.D Cassie.

- Zgadłem.- uśmiechnąłem się szeroko, gdy Cassie przemaszerowała obok mnie.- Dziewczyna nienawidząca różowego.
Podniosłem przedmiot sporu i pobiegłem do miasta, by wymienić. Bez zbędnych wymieniłem tą na czarną. Myślę, że czarny lubi.
Wróciłem do żeńskiego akademika, ale wilczyca nie wróciła. Wypadłem przez głowne wejście na plac i zamknąłem oczy, nasłuchując.
Słyszałem urywki rozmowy dwóch dziewczyn w pokoju pierwszym oraz...  tupanie wilka. Jasne, dziewczyna się zmieniła, by się uspokoić. Normalne...
Podążyłem za krokami wilczycy, a potem, gdy ją zobaczyłem- czworonoga chodzącego po brzegu jeziora.
- Tu jesteś.- odezwałem się, a Cassie przyjęła z powrotem ludzką postać.- Taka może być?- podniosłem rękę z czarną szczotką.
- Może.- westchnęła. Rzuciłem jej, ta złapała zręcznie.
- Więc co chcesz jeszcze?
Tak, bardzo zależało mi na jej milczeniu. Zdaję sobie sprawę, że jestem arogancką i nieodpowiedzialną osobą... ale Sander jest jeszcze gorsza ode mnie.
<Cassie?>
Nom, teraz możesz napisac jak to wybaczasz Lestatowi jego przewinienia i dajesz mu spokój.

Od Cassie- C.D Lestat


Usiadłam na łóżku i spojrzałam na szczotkę. Różowa... przyniósł mi różową szczotkę...
-Kpisz sobie ze mnie?- wycedziłam przez zęby
-A czemu bym miał?- na jego twarzy zagościł uśmiech
Ścisnęłam szczotkę w dłoni. Dlaczego nie mogłam tam spotkać kogoś, kto zrobi coś raz a dobrze? Rzuciłam w niego przedmiotem i podeszłam, patrząc wściekłym spojrzeniem.
-Słuchaj uważnie. Masz minutę by zamienić to na inną, inaczej będziesz na straconej pozycji- powiedziałam i wyszłam z pokoju.
Poszłam nad jezioro, gdzie usiadłam na jednym z kamieni. Patrzyłam chwilę w wodę. Westchnęłam i wstałam. Poszłam wzdłuż jeziora, i po chwili zmieniłam się w wilka. Lubiłam tą postać.
- Tu jesteś- usłyszałam głos wampira.
Spóźnił się. Chciałam od niego tylko szczotkę i kilka przysług na przyszłość, ale... no nie, już dam mu spokój.

<Lestat?>



Od Lestata- C.D Cassie

Patrzyłem na nią niedowierzając jej słowom, ale potem potrząsnąłem jej ręką- nawet nie mocno. Teraz trzeba na nia uważać, skoro mnie widziała.
Sander mnie zabije, jeśli się dowie.
- Lestat.- odparłem powoli.- Jakiś określony czas do załatwienia szczotki?- spytałem, wiedząc, że odpowiedź mnie nie zadowoli. Miałem rację.
- Najwyżej 2 minuty.
- A jeśli będzie kolejka?- udawałem, że się martwię o wyrobienie się w czasie. Wiedziałem, ze zauważyła moją grę aktorską, zresztą nie miałem zamiaru jej ukrywać.
- Błagam cię. W szkole jest do pięciu uczniów, a ty oczekujesz kolejki?- zadrwiła, co mnie trochę zirytowało.- Masz dwie minuty.
Wymamrotałem odpowiedź, po czym zniknąłem, zostawiając wilczycę w progu pokoju.
W ciągu kilku sekund dobiegłem do miasta i przejrzałem w którym sklepie są szczotki. W trakcie szukania, doszedłem do wniosku, ze złamałem nie jeden, ale dwa zakazy- wkroczyłem do Bloku B. Świetnie. Jak zdążyłem zauwazyć, złamanie zakazu damsko-męskiego jest w akademikach szczególnie surowo karalne. Ciekawe, czy gorzej od picia krwi nieczłowieka...
Wolę się nie dowiedzieć.
Wpadłem szybko do sklepu, zlustrowałem szczotki "do wyboru do koloru" i uśmiechnąłem się, natrafiwszy na tą "właściwą". Zabrałem ją, rzucając w stronę sprzedawcy wytłumaczenie, dlaczego biorę różową szczotkę do włosów, po czym szybko wróciłem do Cassie.
- Masz tą swoją ważną rzecz.- podałem jej, przewracając oczami.- To była jedna, c z pozostałymi kilka?

<Cassie?>

Od Siletty


Spojrzałam na duży korytarz. No więc tak. Akademia. Ruszyłam wolno do akademiku w którym miałam zamieszkać.
-Jesteś nową uczennicą?-usłyszałam nagle za plecami. Drgnęłam zaskoczona i obróciłam się. Patrzyła na mnie wampirzyca.
-Tak...-powiedziałam cicho.
- to dobrze. Jeżeli chcesz mieszkać sama są wolne pokoje jeżeli nie możesz pójść tam albo tam.-powiedziała wskazując drzwi. Po chwili odeszła. Podbiegłam do pierwszych drzwi i zapukałam cicho. Usłyszałam kroki a drzwi otworzyła młoda dziewczyna o blond włosach.
- Tak?
-Ja... spotkałam nauczycielkę...i... ona powiedziała że... tu są jeszcze....wolne miejsca...-wyjąkałam zdenerwowana.
-O! Nowa współlokatorka! -powiedziała przyjaźnie. Weszłam do środka i podeszłam do wolnego łóżka. Rozpakowałam rzeczy. Nie zajęło to dużo czasu.
-Nazywam się Anabeth. A ty?
- Siletta.-powiedziałam. - Jesteś półaniołem?
-Mhm. A ty zmiennokształtną. Mogę wiedzieć w jakie zmieniasz się zwierzę?
-Jasne. Zmieniam się w kojota.

<Anabeth?>

Nowa zmiennokształtna

Druga zmiennokształtna w Akademii, powitajmy Silettę!

http://bi.gazeta.pl/im/9f/f9/c2/z12777887Q,Piekne-elfy-upodobaly-sobie-kraje-nordyckie--a-najbardziej.jpg
Kojot
Imię: Siletta
Nazwisko: Carrisso

Od Cassie- C.D Lestata

Nie ma co tak na niego patrzeć. Przecież go nie znam, a już patrzę jak na jakiegoś potwora. Jakieś powody ma by... gryźć się z innym wampirem, w dodatku facetem... Dobra. Czas się ogarnąć bo serio pomyśli, że mam jakieś problemy ze sobą. W sumie pewnie już tak myśli, ale to szczegół.
-Zostawmy już temat krwi. Przyszłam tu po coś konkretnego, ale widocznie w tym sklepie tego nie dostanę- spojrzałam na woreczki z krwią potem na niego
-To po co tu jeszcze stoisz i się gapisz?- zapytał
-Bo jesteś taki przystojny- odpowiedziałam z ironią
-Nie skomentuje tego... po za tym, nie odpowiedziałaś czy w Akademii są już ludzie- spojrzał na mnie z odrobiną nadziei.
-Tak wiem, jestem dziwna, nieogarnięta czy co tam chcesz, ale wybacz nic na to nie poradzę, czasami tak mam. A i nie wiem czy są już ludzie. Jesteś pierwszym uczniem którego spotkałam- po mojej wypowiedzi zakładam, że nie chce mu się już ze mną gadać
Wyszłam ze sklepu zanim zdążył coś powiedzieć. No dobra, gdzie teraz? Odwiedziłam jeszcze kilka sklepów, ale w żadnym nie znalazłam szczotki. Zrezygnowana wróciłam do Akademii. Poszłam do siebie do pokoju i położyłam się na łóżko. Fajny dzień. Nie mam wszystkich rzeczy i jakiś dziwny wampir myśli, że coś ze mną nie tak. Rozmyślania przerwało mi pukanie do drzwi. Poszłam je otworzyć. Za nimi stał ten blond wampir.
-No błagam. Co chcesz?- zapytałam z niezadowoleniem w głosie. Miałam już dość wampirów na dziś
-Tylko nie mów nikomu o tym co dziś widziałaś, zwłaszcza Sander- od razu przeszedł do sedna sprawy
-A co będę z tego mieć?- zapytałam, pomijając że nie wiem kim jest Sander
-A co chcesz?- zapytał zirytowany
-Załatw dla mnie kilka spraw. Pierwsza idź mi kup szczotkę- odpowiedziałam
-Szczotkę...? Wilczyco, dobrze się czujesz?- zapytał i popatrzył na mnie jakby miał się spodziewać czegoś dziwnego.
-Jak najbardziej. I nie mów do mnie wilczyca. Jestem Cassie- wyciągnęłam do niego rękę

<Lestat? Czekam na szczotkę ^^>

Od Lestata- C.D Cassie

I tak miałem już przerwać, gdy do sklepu weszła kobieta. Znaczy weszła, mruknęła coś i wyszła, a potem znów wróciła.
- Coś z tobą nie tak?- spytałem, patrząc na zdezorientowaną zmiennokształtną swoim aroganckim spojrzeniem.
- Może...- odparła cicho, chyba bardziej do siebie. Puściłem nadgarstek sklepikarza, ten dalej siedział na ziemi oszołomiony. Otarłem usta i brodę z krwi, a potem uśmiechnąłem się szeroko. Tego właśnie było mi trzeba- krwi, która od razu poprawiła mi humor.
- Puszczaj.- wyszarpnąłem rękę z uścisku mojego "partnera", po czym znów spojrzałem na kobietę.- Co tak patrzysz, wilczyco? Nie widziałaś nigdy wampira?- spytałem, pomagając wstać mężczyźnie. Podniósł się trochę chwiejnie, ale potem, nie zauważywszy rozmówczyni, wrócił na zaplecze.
- Wilczyco?- powtórzyła.
- W twojej krwi da się wyczuć krew wilka, więc zakładam, że jesteś wilczycą.- odparłem trochę zniecierpliwiony jej brakiem kojarzenia faktów. Pewnie dalej nie umiała zrozumieć, jak wampiry mogą pić swoją krew...
Chwilę temu miałem ochotę na demoniczną lub anielską... ale od zmiennokształtnych jest najgorsza. Gorsza od ludzkiej, przynajmniej w wampirzym podniebieniu. Szkoda, że to ona tutaj wpadła, a nie jakaś czarodziejka, czy anielica...
Z drugiej strony, jak widać nowi uczniowie przybyli. Gdy opuszczałem budynki była tam, prócz nauczyciela, jedna jedyna uczennica.
- Piliście swoja krew. Nawzajem.- kobieta wyrwała mnie z rozmyślania i podszedłem po torebki medycznej, leżące na blacie. Jednak miałem rację, dalej nie rozumiała...
- Jakoś nie spotkałem w Akademii ludzi, więc napiłem się krwi wampira. Nie zrozumiesz.- oparłem, utkwiwszy rozbawiony wzrok w pełnej obrzydzenia minie zmiennokształtnej.
- Masz rację, nie zrozumiem. Właśnie trzymasz krew medyczną!
Ile razy i komu będę musiał to powtórzyć?- pomyślałem zirytowany. Rasa, która od stworzenia jest do nas wrogo nastawiona nie jest w stanie zrozumieć relacji wampir-krew.
- W temperaturze ludzkiego ciała jest lepsza.- odparłem po chwili.
- Wampiry są lodowate.- zauważyła moja rozmówczyni.
- A i owszem, ale nie zrozumiesz kolejności krew najsmaczniejsza do krew najgorsza. Nie ma co ci tłumaczyć.
Milczała, patrząc na mnie z obrzydzeniem. Taaa, trza się zacząć przyzwyczajać do takich spojrzeń.
- A swoją drogą, nie ma tu już jakiegoś ludzkiego ucznia?- spytałem, rozbawiony obserwując reakcję. Wzrok jeszcze bardziej pociemniał, ale po chwili chyba zdała sobie sprawę, że próbuję ją wyprowadzić z równowagi i wróciła do poprzedniej miny.

<Cassie?>
Wybacz, nie mam pojęcia jak wprowadzić temat szczotki xD Mam nadzieję, że dobrze oddałam charakter Cassie. Jak nie, to napisz, czy coś mam zmienić :)

Od Cassie- C.D Lestata


I oto nadszedł mój pierwszy dzień w akademii. W budynku było zupełnie pusto no ale cóż, czego można było się spodziewać po nowej placówce. Znalazłam właściwy pokój i weszłam do niego. Tu także pusto. Widocznie na razie będą mieszkać sama. Położyłam walizkę na łóżku i zaczęłam wkładać ubrania do szafy. Zajęło mi to chwilę, bo nie miałam ich jakoś wybitnie dużo. Pod jedną z bluzek znalazłam zdjęcie mojego brata.
http://www.elfpack.com/stuff/aj/47430/1282375789.jpg?jpg=y
Położyłam je na pustym jeszcze biurku. Przyglądałam mu się przez chwilę, dotykając spinek przyczepionych do bluzki. Wyciągnęłam resztę rzeczy i poukładałam na odpowiednich miejscach. Spojrzałam jeszcze czy to wszystko co zabrałam ze sobą. Chyba tak ale... no jasne! Brakowało mi szczotki do włosów. Jak mogłam o niej zapomnieć? No cóż, muszę po nią iść. Tylko gdzie ją kupię? Wyszłam z pokoju i zamknęłam go. Szłam korytarzem myśląc nad tą nieszczęsną szczotką. Zatrzymałam się ,czując na sobie czyś wzrok. Odwróciłam się i ujrzałam wysokiego mężczyznę który mi się przyglądał.
-Zmiennokształtna...- powiedział obojętnym głosem i zmierzył mnie wzrokiem
Już miałam mu coś powiedzieć, ale odwrócił się i poszedł.
-Dziwny typek- powiedziałam sama do siebie
-Jest trochę tajemniczy to wszystko- obok mnie stanęła uśmiechnięta kobieta o brązowych włosach- ale da się lubić. Nazywam się Lisa, uczę magii.
-Jestem Cassie. Emmm... wie Pani gdzie mogę kupić potrzebne rzeczy?- zapytałam
-Nie "Pani". Mów mi Lisa a rzeczy znajdziesz w mieście- odpowiedziała z uśmiechem
-Dziękuje... Liso- powiedziałam na co kobieta odeszła nadal uśmiechnięta
Wyszłam z budynku i znalazłam drogę do miasta. Gdy do niego doszłam zobaczyłam kilka budynków. Więc gdzie teraz? Weszłam do pierwszego z brzegu.
-Dzień do... HEEE?- moim oczom ukazali się dwaj mężczyźni leżący na podłodze i przyssani do siebie
Obaj powoli przenieśli wzrok na mnie.
-Chyba pomyliłam budynki- powiedziałam i wyszłam, lecz po chwili wróciłam- zaraz... przecież jeszcze tego nie wiem
-Coś z Tobą nie tak?- zapytał mężczyzna o blond włosach, patrząc na mnie jak na idiotkę
-Może...- powiedziałam cicho

<Lestat?>

czwartek, 23 stycznia 2014

Od Fallon C.D. Anabeth

- Fallon - powiedziałam uśmiechając się do poznanej współlokatorki.
- Pomóc ci? - zapytała Anabeth. Nie lubię pomocy, ale rozpakowywanie chciałam mieć jak najszybciej za sobą.
- Jeśli możesz - rzuciłam, pośpiesznie układając w szafie ubrania. Dziewczyna także podeszła, wzięła moją kosmetyczkę i pobiegła do łazienki. "Mam nadzieję, że nic nie nabroi" myślałam bez przerwy. Ostatecznie jednak gdy zerknęłam do toalety, wszystko było idealnie poukładane. Z resztą moich "pierdółek" także szybko dałyśmy sobie radę. Po zakończeniu rozpakowywania i sprzątania pokoju wyszłyśmy na korytarz.
- Jesteś czarodziejka, prawda? - zaczęła rozmowę.
- Zgadza się. Skąd wiesz? - zapytałam.
- Uwierz mi, w ciągu życia nabyłam tyle wiedzy, że rozpoznawanie rasy nie sprawia mi problemów.
- A ty pewnie pół-aniołem? - zapytałam. Miałam nadzieję, że mam rację.
- Tak - Anabeth uśmiechnęła się promiennie. Tak! Trafiłam!
Szłyśmy tak przed siebie, nie wiedząc gdzie, bo zapewne obie nie znałyśmy terenu Akademika. Po wyjściu na dwór owiał mnie przyjemny, chłodnawy wiatr. Doszłyśmy do czegoś, co zapewne było stadionem, gdzie usiadłyśmy na ławce i zaczęłyśmy rozmawiać.
- Więc jak tu trafiłaś? - zapytałam, uśmiechając się do dziewczyny.

Od Lestata

Jaaaasne, wy wszyscy myślicie, że tak szybko ujarzmicie moją demoniczną naturę? Już dawno wyrzekłem się swojej ludzkiej części. Prócz muzyki. Ludzki rock jest świetny.
A wracając do miejsca, w którym się znalazłem: chcą mnie uwięzić w tej szkole, w której jeszcze nawet nie ma zbyt duzo uczniów? Dobre żarty.
Zgłodniałem. Ostatnio często głodnieje. To pewnie źle dla tych ludzi- i nie tylko, którzy będą się tu uczyć. Naprawdę źle. To nie tak, że nie umiem się opanować... Nie zabijam swoich ofiar oczywiście, zostawiam im tyle krwi, by przeżyli, ale moje ugryzienia w większości przypadków są brutalne... niezbyt dbam o to, jakie nerwy przy okazji uszkodzę.
Nie poskromią mnie. Nie mają najmniejszych szans. W ciągu tych czterystu lat stałem się jednym z najsilniejszych wampirów, nie licząc tych, którzy postradali zmysły przez wszystkie wynalazki ludzi. Przynajmniej takie dochodzą mnie słuchy. Wampirzyca Sander, nauczycielka, którą zdążyłem poznać w okolicznościach przywiezienia mnie tu, na pewno była silniejsza ode mnie... albo ja od dłuższego czasu nie piłem.
Naprawdę, teraz jestem głodny.
Skręciłem w stronę "miasta", by zdobyć krew. Cóż, póki co, nie ma tu ludzi, a więc i chętnych, by oddać wampirowi krew. Zdecydowanie wolałem taką w temperaturze ludzkiego ciała, jednak krew to mimo wszystko coś, czego potrzebuję najbardziej na świecie... o jakiejkolwiek temperaturze.
Szybko znalazłem się przy odpowiednim budynku. Powitał mnie młody- z wieku- wampir. Na ludzki wiek, to można by go szacować na jakieś osiemnaście lat. Widac było, że nie czuł się dobrze w formie wampira, miał nerwowe ruchy.
- Witaj, jesteś uczniem?- w jego głosie pobrzmiewało zdziwienie- pewnie tym, ze wyglądam na za starego na szkołę- oraz niepewność.
- Gdybym nie musiał tu być, to juz dawno byście mnie stracili z radaru.- odparłem chłodno.- Daj coś na ząb... na kieł.- poprawiłem się. Potrzebowałem sobie poprawić humor, nawet jeśli to miałby być takie żarciki.- Jeśli masz, to najlepiej BRh- .
- Hmm...- wampir zniknął, poszedł na zaplecze. Po kilku sekundach wrócił z dwoma litrowymi torebkami krwi medycznej. - Została mi taka jedna, drugą masz ABRh-. Może być?
- Niech będzie.- wzruszyłem ramionami, biorąc posiłek.
- Teren Akademii, posiłki za darmo.
- Świetnie. Pożegnam cie już, śpieszę się...  urwałem- Albo nie. Nie ma gdzie iść.
Odłożyłem krew na blat i błyskawicznie pojawiłem się za nim, kładąc dłoń na jego ramieniu. Podskoczył jak oparzony, czując ją. Obrócił się gwałtownie, patrząc lekko przestraszony.
- Nie nudzi się to stanie tutaj i nic nie robienia?- spytałem, utkwiwszy szare spojrzenie w jego oczach.
- N-nie.- wyjąkał.
- Weź się w garść!- szybko uderzyłem z liścia w jego policzek. Jak ja nienawidziłem takich wampirów! Bojących się własnej natury, nie korzystających z wampirzych umiejętności!
- Jesteś wampirem!- krzyknąłem, wwiercając spojrzenie w oszołomionego mężczyznę.- Korzystaj z tego!
Otrząsnął się, jego oczy pociemniały. Z zadowoleniem zauważyłem, że jego demoniczna natura bierze górę. Zaatakował mnie, próbując dosięgnąć mojej szyi kłami. Usunąłem mu się z drogi, chwytając go za nadgarstek i zataczając koło. Puściłem, a wampir uderzył w drzwi, znów zdezorientowany. Podeszłem szybko do niego.
- Jeśli chcesz się mierzyć ze starszymi od siebie, to musisz zaakceptować wampirza naturę i pić jak najwięcej krwi.- Widzę po tobie, że pożywiasz się krwią zwierzęcą, od dobrych kilku lat nie piłeś ludzkiej. To źle.
- Nie będę pił ludzkiej krwi.- mężczyzna próbował się podnieść, ale przydusiłem go do drzwi.
- Mogę dać ci coś więcej, o ile ty mi również dasz.- uśmiechnąlem się lekko.
-C-co?- wydusił, usiłując oderwać moją rękę. Był teraz taki bezbronny, taki słaby. Z łatwością bym go zabił... ale rok szkolny nawet się nie zaczął, a ja już mam na pieńku z nauczycielami.- Co dać?
- Krew.- oznajmiłem cicho. Zobaczyłem i poczułem, że wampir nieruchomieje.- Krew z torebek jest gorsza niż z ciała, ale krew nieludzka jest jeszcze lepsza. Najlepisza, jak podejrzewam jest od anioła... ale anioła nie ma  w pobliżu, jak zdążyłeś zauważyć.Oczywiście jeśli ja dam ci wypić troche swojej krwi, ty również mi dasz swoją.
Mężczyzna nie umiał wyjąkać ani słowa. Nie spieszyło mi się, ale nie należałem do najcierpliwszych. W tym wypadku wykazałem się największa cierpliwością- przez prawie minutę oczekiwałem odpowiedzi, ale w końcu się zirytowałem.
- Zdecyduj wreszcie, albo zdecyduje za ciebie!- warknąłem, puszczając go i podwijając lewy rękaw. Zatopiłem kły w swoim ciele i zbliżyłem do ust wampira. Gdy ten, kontrolowany przez głód, spróbował złapać moją rękę i się napić, odsunąłem się.
- Oj, nie, nie.- pokręciłem głową- Daj swoją. Wymiana to wymiana.
teraz, opanowany pragnieniem, nie zwracał uwagi na to, co robi. Bez wahania podsunął mi swój nadgarstek, drugą ręką domagając się mojej krwi. Uśmiechnąłem się z politowaniem. Bezpiecznie dla uczniów dawać takiego niekontrolującego się wampira jako sklepikarza? Z drugiej strony, wampirza krew jest trochę bardziej kusząca.
Pozwoliłem mężczyźnie wpić się w moje ciało, a sam wziąłem do ust jego nadgarstek.
Tak, wampirza krew była o wiele lepsza od ludzkiej z torebki.

<Cassie?>




Od Anabeth

 Ściany akademii wydawały się puste i ciche. Wszędzie niosło się echo słów mówionych przeze mnie na głos. Czasami słyszałam ciche rozmowy i śmiech dobiegające z pokoju nauczycielskiego.
 Byli tam wszyscy nauczyciele. Ci od podstaw języka francuskiego, od angielskiego, ale także ci od magicznych przedmiotów. Pani Lisa która przypadła mi do gustu, pan Marwin, dyrektor Cross, i cała reszta. Pani Sander która nie przypadła mi do gustu. Jest wampirzycą i uczy panowania nad chęcią krwi i unikania i znieczulania na słońce. Na samą myśl o niej ciarki mi przechodzą. Kto chce uniknąć słońca? To jest jakieś nienormalne...
 Stałam teraz przez drzwiami do pokoju numer 1. Do mojego pokoju.Otworzyłam drzwi. Wszystko było nowe, więc z niczym nie miałam problemu. Był to dość duży pokój, z balkonem. Rzuciłam moją torbę i otworzyłam balkon. Miałam pokój na najwyższym piętrze - i najpiękniejsze widoki. Duży stadion na zawody, jezioro na którym będą się odbywały zajęcia w terenie, miasto w oddali, i lasek. Wpatrywałam się przez dłuższą chwilkę, a potem zaczęłam się rozpakowywać. Kosmetyki zaniosłam do łazienki. Ręcznik zawiesiłam na jeden z pośród 5 wieszaków. Ubrania starannie ułożyłam w szafie i zeszłam na dół coś przekąsić. Znałam się na kuchni jak mało kto. Jednak moim największym marzeniem, jest dostać podopiecznego.
Pobiegłam do ogrodu, po truskawki do ozdoby i na mus. Kiedy zebrałam wystarczającą ilość, poszłam do budynku.Tam spotkałam pana Jacka. Tak właściwie to Jacka. Chodził w jeansach i rozwianej koszuli. Jakoś nie zrobił na mnie wrażenia. Zwykły popisujący się śmiertelnik.
- Po co ci truskawki?
- Na naleśniki. Zrobić pa.. ci?
- Nie dziękuje. Idź już piec - powiedział.
"Nie piec, tylko smażyć" pomyślałam oburzona. Jednak poszłam do kuchni i zrobiłam ciasto.Potem nagrzałam palnik, położyłam patelnie i zrobiłam naleśniki. Wyglądały wybornie. Polałam je śmietaną, a na to sosem wiśniowym, i ozdobiłam truskawkami.

Potem zaniosłam na górę. Do mojego pokoju. Zobaczyłam uchylone drzwi.
"Przecież je zamykałam" - pomyślałam i weszłam do środka.
Tam zobaczyłam dziewczynę, która rozpakowywała się na prawym łóżku.
- Hej, jestem Anabeth - przywitałam się. - A ty?

<Fallon?>

Nowa Zmiennokształtna


Powitajmy pierwszą zmiennokształtną!
http://static3.wikia.nocookie.net/__cb20131125165646/igrzyskasmierci/pl/images/4/4f/Joh.jpg Wilk: Zdjęcie
Imię: Cassandra (Cassie)
Nazwisko: Firchild

Nowa czarodziejka!

No i pierwsza czarodziejka! :D

http://imageshack.com/a/img706/5287/3z8s.jpg
Imię: Fallon
Nazwisko: van der Woodsen

Nowa anielica

Powitajmy nową pół - anielicę:

http://www.tapeta-dziewczyna-aniola-srzydlo.na-pulpit.com/zdjecia/dziewczyna-aniola-srzydlo.jpeg
Imię: Anabeth 
{Ana, Anay, Any, Beth, Iris, Anielica}

Nowy wampir!

Powitajmy pierwszego ucznia-wampira w Akademii Magic Dreams!


Imię: Lestat
Nazwisko: de Lioncourt

Witamy!


Witajcie w Akademii Magic Dreams, miejsca niezwykłego w całym znaczeniu tego słowa! Uczą się w niej zarówno mityczne stworzenia jak i ludzie- i bynajmniej nie ma problemu z ich strachem przed demonami i aniołami. Tak, na terenie Akademii chodzą zarówno demony jak i anioły. Wampiry koło wilkołaków, ludzie koło wampirów, anioły koło wszelkiego rodzaju demonów, a między tym wszystkim nietrudno spotkać czarodzieja!
Uczniowie mogą się tu nawet pojedynkować za zgodą nauczyciela. Wilkołak z wampirem, anioł z czarodziejem, człowiek z kimkolwiek. Nawet nauczyciel z uczniem!
By dołączyć do Akademii nie trzeba wiele: wystarczy pomysł i chęci! Wystarczy, ze wyślecie na Howrse do mnie (Arleni) lub drugiej adminki (Almette). Możliwe też jest, jeśli nie macie Howrse, kontakt z mną za pomocą emaila arleni@o2.pl
Jeśli ta krótka przemowa was zaciekawiła, zapraszam do zakładki "Jak dołączyć" oraz do przejrzenia reszty zakładek, by zapoznać się z zasadami panującymi w Akademii.
W razie jakiś pytań zapraszam na czat ;D