Udaliśmy się w tym samym kierunku co ta ruda nieznajoma, ale do męskiego akademika. Jak się okazało, męski sąsiaduje z damskim, więc mieliśmy blisko. Jednak rozmyślałem o tej dziewczynie. Przyznam, że była ładna i było w niej coś interesującego.- Muszę przyznać, że prawdziwy z ciebie gentelman drogi Usagi - powiedział ze cwaniackim uśmieszkiem mój braciszek. Rany, czasem na prawdę go nie cierpię.
- Przynajmniej wiem jak mam się zachować oni-chan - powiedziałem trochę poirytowany.
- No nie moja wina, że naa... - zaczął mówić mój w tej chwili "czterooki" gdy stanął i rozdziawił usta.
- Co przerwałeś w... - zacząłem zdenerwowany, do puki nie spojrzałem przed siebie. A konkretniej przed wejście do żeńskiego akademika. Tam leżała wcześniej spotkana dziewczyna i z jakiegoś powodu czuć było krew.
- O rany! - zawołałem i szybko do niej podbiegłem. Będąc przy nie przytomnej zauważyłem wielką ranę na jej ręce, a rozglądając się dookoła widziałem krwawą ścieżkę.
- Trzeba ją zabrać do szpitala - zawołał nagle braciszek i rozglądał się w koło. No tak... przecież nie mieliśmy pojęcia, gdzie był lekarz... albo przynajmniej szkolna pielęgniarka. Akurat w tym momencie przechodziła nie daleko długo włosa szatynka w zielonej bluzce i jeansach. - Hej wiesz gdzie, może być lekarz czy pielęgniarka!? - spytał głośno Akai, a dziewczyna spojrzała na mnie i nie przytomną.
- W szkole znajduje się blok d, będący szpitalem. Zaprowadzę was - oznajmiła przejęcie dziewczyna.
- Dobra. Dziękuję - powiedział i szybko do mnie podbiegł. Ja chwyciłem rudą pod pachami, kiedy czerwonowłosy złapał za nogi, ale stał do mnie plecami.
- Chodźcie - powiedziała szatynka i zaczęliśmy iść za nią. Niosąc nie przytomną, staraliśmy się uważać. Nie chcieliśmy, aby coś jej się stało.
Uwaga: Od razu mówię, że tą "szatynką" jest nasza ukochana wampirzyca Gabriela. Ja i Marcia planujemy coś "wielkiego" w związku z fabułą wampirzycy i czarodziejki. Może nasza fabuła sprawi, że szkoła przestanie istnieć? xD.
<Rose?>
- Przynajmniej wiem jak mam się zachować oni-chan - powiedziałem trochę poirytowany.
- No nie moja wina, że naa... - zaczął mówić mój w tej chwili "czterooki" gdy stanął i rozdziawił usta.
- Co przerwałeś w... - zacząłem zdenerwowany, do puki nie spojrzałem przed siebie. A konkretniej przed wejście do żeńskiego akademika. Tam leżała wcześniej spotkana dziewczyna i z jakiegoś powodu czuć było krew.
- O rany! - zawołałem i szybko do niej podbiegłem. Będąc przy nie przytomnej zauważyłem wielką ranę na jej ręce, a rozglądając się dookoła widziałem krwawą ścieżkę.
- Trzeba ją zabrać do szpitala - zawołał nagle braciszek i rozglądał się w koło. No tak... przecież nie mieliśmy pojęcia, gdzie był lekarz... albo przynajmniej szkolna pielęgniarka. Akurat w tym momencie przechodziła nie daleko długo włosa szatynka w zielonej bluzce i jeansach. - Hej wiesz gdzie, może być lekarz czy pielęgniarka!? - spytał głośno Akai, a dziewczyna spojrzała na mnie i nie przytomną.
- W szkole znajduje się blok d, będący szpitalem. Zaprowadzę was - oznajmiła przejęcie dziewczyna.
- Dobra. Dziękuję - powiedział i szybko do mnie podbiegł. Ja chwyciłem rudą pod pachami, kiedy czerwonowłosy złapał za nogi, ale stał do mnie plecami.
- Chodźcie - powiedziała szatynka i zaczęliśmy iść za nią. Niosąc nie przytomną, staraliśmy się uważać. Nie chcieliśmy, aby coś jej się stało.
Uwaga: Od razu mówię, że tą "szatynką" jest nasza ukochana wampirzyca Gabriela. Ja i Marcia planujemy coś "wielkiego" w związku z fabułą wampirzycy i czarodziejki. Może nasza fabuła sprawi, że szkoła przestanie istnieć? xD.
<Rose?>
Mogłaby przestać z racji aktywności :v
OdpowiedzUsuń