sobota, 23 kwietnia 2016

Od Rose - C.D. Gabriela

Ta cholerna pijawka zwiała, kiedy zobaczyła lekarza. Żałosne.
- Jak się czujesz? - zapytał doktor.
- Dobrze - powiedziałam powoli - Mogę już sobie iść?
- Zrobię jeszcze parę badań i zobaczymy - odpowiedział.
Nie  miałam innego wyboru, jak się tylko zgodzić. Chyba musiałam czekać wieki, zanim mnie wypuścili. Chociaż był jeden plus. Byłam zwolniona z lekcji. Szkoda, że tylko jeden dzień.
Teraz szłam powoli korytarzami. Lekarz powiedział mi, żebym się nie przemęczała. Oczywiście przystosowałam się do opinii doktora. Powili docierałam do  biblioteki. Już po wyjściu ze szpitala wpadałam na pomysł za tą zniewagę, która się  dopuściła tak przeklęta wampirzyca.
Właśnie wchodziłam do pomieszczenia. Bibliotekarz uśmiechnął się do mnie przyjaźnie, a ja odwzajemniłam ten uśmiech. Szłam do działu dla magów. Minęło sporo czasu,  zanim znalazłam to, czego szukałam. Zaklęcie, które powoduje zniknięcie pożywienia dla wampirów. Oczywiście nie całego, tylko w wyznaczonych miejscach.
Ten czar zapisałam sobie na małej karteczce i wyszłam z Akademii do miasta, a dokładniej na tyły Banku Krwi dla wampirów. Oczywiście zabrałam ze sobą 4 świece. Położyłam je na ziemi według  kierunków świata. Magią ognia zapaliłam je. Stanęłam na środku tego okręgu. Z kieszeni wyjęłam drobny sztylet i delikatnie nacięłam lewą  dłoń. Zamoczyłam palce w ranie i nakreśliłam na każdej świecy krwawe  kółka. Wstałam i zrobiłam trzy wdechy. Przed sobą robiłam małe kółeczka  rękami przy tym wypowiadając zaklęcie:
- Niech noc otuli mrok;
 Tam, gdzie nie widzi wzrok.
 Niech wampiry pożywienia nie dostaną
 Wtedy chaosy tu zawitają.
 Niech na moje pstryknięcie,
 Ziemia się zatrzęsie,
 By zbudzić me zaklęcie.
Na  efekt nie musiałam długo czekać. Gdy pstryknęłam palcami, zerwał się ogromny wiatr i ziemia wedle zaklęcia zawirowała lekko, a ogień ze  świec uniósł się na jakieś trzy metry w górę (jakim cholernym cudem nikt nie zauważył trzymetrowych słupów ognia, ogromnego wiatru i wibrującej przez chwile ziemi? - Aru)(Ktoś musiał być ślepy XD-Marcia). Po dwóch minutach wszystko ucichło. Żeby zaklęcie się udało musiałam jeszcze iść do Akademii. Udałam się w odludne miejsce i zrobiłam dokładnie to, co na tyłach Banku Krwi. Ruszyłam do swojego pokoju uśmiechając się pod nosem.

piątek, 15 kwietnia 2016

Od Akai'a - C.D. Haneko

- W sumie... to możemy zrobić małą wycieczkę. Tylko odniesiemy bagaże do naszych pokoi - powiedziałem i odwzajemiłem uśmiech czarnowłosej przewodniczki.
- Zgadzam się braciszku. Im szybciej zwiedzimy tę szkołę, tym szybciej pójdziemy coś zjeść. Strasznie głodny jestem - wtrącił się mój brat, a jego brzuch potwierdził jego słowa. Przy czym zarumienił się jak burak. Uszasta dziewczyna zaśmiała się pod nosem.
- Hihihihi. Okej. To w takim razie zaczniemy od pokazania wam akademika, gdzie zostawicie swoje bagaże - powiedziała i przeszła między nami. Od razu ruszyliśmy za nią. Musiałem przyznać, że ładna była. Nie powiem... Mam nadzieje, że tu znajdę więcej takich ładnych dziewczyn.
- Eee... Usagi? - nagle moje rozmyślenia przerwał brat. Jak zawsze, kiedy dochodziłem do najlepszych momentów.
- Tak? - spytałem trochę zaskoczony.
- Czy coś się stało Oni-chan? - spytał zaciekawiony.
- W sumie nic, ale... chyba polubię tę szkołę - odpowiedziałem braciakowi z zadziornym uśmieszkiem.
<Haneko?>

Spokojnie Sayu. Akai nie będzie jej podrywał. Myślałam o tym, czy by go nie shippować z Argoną? Tylko czy właścicielka postaci się na to zgodzi?

Od Gabriela - C.D. Haneko/Say

- A rób to chce ta... tylko nie afiszujcie się z tym w miejscach publicznych - oznajmiłam przekręcając oczami i machnęłam olewawczo ręką. W prawdzie wszystko jest dla ludzi, ale nie które sprawy powinny zostać między "parą".- Czyli nie jesteś zła? - spytała Camini.
- Nie. nie jestem - odpowiedziałam spokojniej, a złotooki nagle uśmiechnął się wszędobylsko.
- Oj tam, oj tam. Dla ciebie też coś się znajdzie! - powiedział roześmiany wampir i rzucił się z zamiarem przytulasa, ale ja byłam na tyle "inteligentna i odsunęłam się z linii jego lotu. W efekcie jego twarz miała twarde spotkanie z ścianą.
- Dzięki, ale odmówię - powiedziałam zadowolona. Natomiast moja lokatorka zaczęła się chichrać pod nosem. Muszę przyznać, że widok był co najmniej komiczny.
<Say/Haneko?>

Mam nadzieje, że nie gniewacie się? Szczególnie Say'a, za to twarde spotkanie z ścianą? 

Od Gabriela - C.D. Rose

O rany, jak ja nienawidzę takich bezczelnych dziewuch! Przez nią nakrzyczałam na bogu ducha winnego chłopaka, który jej pomógł. Jednakże biegł tak szybko, że zanim się kurzyło... jak w tych kreskówkach dla dzieci. Nawet to było zabawne.
- Powinnaś okazać temu chłopakowi wdzięczność, a ty się na niego wyprułaś - warknęłam gniewnie.
- I kto tu mówi... Ty też na niego się wydarłaś - syknęła cicho i usadowiła się wygodnie, na swoim łóżku lekarskim.
- Ale to ty zaczęłaś! - powiedziałam pretensjonalnie.
- Idiotka - mruknęła wściekle pod nosem i skrzyżowała ręce na poziomie klatki piersiowej.
- Kretynka - skontrowałam jej wypowiedź. myślałam, że jeszcze trochę i rzucę się na nią. I tak zaczął się potok przezwisk i wyzwisk.
- Zarozumiała!
- Wredna żmija!
- Ułomna!
- Ruda Małpa!
- PIJAWKA!!! - w tym momencie, powiedziała coś, co mocno.., ale to mocno mnie zraniło. Z pomocą mojej wampirzej szybkości, znalazłam się przy łóżku i szarpnęłam ją za bluzkę.
- Odwołaj to! - myślałam, że ją zabije. Tu i teraz! Nie ważne, że byłyśmy na terenie szkoły. To jak mnie nazwała, to było krzywdzące i stereotypowe.
- Czyli trawiłam w czuły punkt? pijaweczko? - spytała z szyderczym uśmieszkiem.
Już miałam zamiar chwycić za gardło, gdy kontem oka zobaczyłam jak do pomieszczenia wszedł lekarz. Od razu puściłam i szybko wywiałam stamtąd. Jeszcze mi zapłaci za zniewagę. Nie dlatego, że unosiłam się swoją rodową dumą, ale za to jak patrzyła na wampiry. Co za bezczelna żmija.
<Rose?>

Mam nadzieje, że wam pasuje coś takiego? Say, czekam na twoją odpowiedź...

wtorek, 5 kwietnia 2016

Od Rose-C.D. Gabriela

- Powinnaś nosić okulary, skoro nie widzisz - powiedziałam wrednie.
-Jak widzę, nasza "księżniczka" wreszcie się obudziła - syknęła wściekle dziewczyna.
Obydwie mordowałyśmy siebie wzrokiem.
- Możecie się uspokoić... - chłopak zaczął, ale dokończenie nie było mu dane.
- Zamknij się! - obydwie krzyknęłyśmy na niego.
Chłopak był tak zszokowany, że aż wybiegł z pokoju, że się za nim kurzyło.
Coś czuje, że to będzie długi dzień.

Od Rose-C.D. Usagi

Obudziłam się w białym pomieszczeniu. Szybko się zorientowałam, że leżę na łóżku szpitalnym i byłam podłączona do kroplówki. Już chciałam zerwać ten bzdet, gdy...
- Nawet nie waż się tego dotykać- usłyszałam męski głos.
Obróciłam się w jego stronę i zobaczyłam człowieka o krótkich czarnych włosach, ciemnych oczach i okularach na nosie. Był wysoki. Miał na sobie strój lekarski, a w ręku trzymał duży notatnik.
- Spałaś prawie cały dzień - znów się odezwał - Powinnaś poleżeć jeszcze jeden, żeby odzyskać pełnię sił. Więc odpoczywaj - powiedziawszy to wyszedł z pokoju.
Zastanawiałam się nad jednym. Jak ja tutaj się znalazłam!? Nagle usłyszałam pukanie do drzwi, a później ktoś wszedł do pomieszczenia. Zobaczyłam tego białowłosego co przed zemdleniem. Nie wiedziałam, co tutaj robi.
- Hej, jak się czujesz? - zapytał.
- Jak ja się tutaj znalazłam!? - zapytałam wściekle.
Chłopak podszedł obok mnie i usiadł na skraju łóżka.
- Wraz z bratem znaleźliśmy Cię nieprzytomną przy wejściu do akademika żeńskiego - powiedział spokojnie-To odpowiesz na moje pytanie.
Przyjrzałam mu się dokładnie. Miał delikatną cerę, a jego oczy patrzyły się na mnie zmartwionym wzrokiem. Już miałam odpowiedzieć, gdy ktoś wszedł do pokoju i bezczelnie mi przerwał.
- I co obudziła się? - zobaczyłam dziewczynę o szatynowych włosach.

niedziela, 3 kwietnia 2016

Od: Usagi - C.D. Rose

Udaliśmy się w tym samym kierunku co ta ruda nieznajoma, ale do męskiego akademika. Jak się okazało, męski sąsiaduje z damskim, więc mieliśmy blisko. Jednak rozmyślałem o tej dziewczynie. Przyznam, że była ładna i było w niej coś interesującego.- Muszę przyznać, że prawdziwy z ciebie gentelman drogi Usagi - powiedział ze cwaniackim uśmieszkiem mój braciszek. Rany, czasem na prawdę go nie cierpię.
- Przynajmniej wiem jak mam się zachować oni-chan - powiedziałem trochę poirytowany.
- No nie moja wina, że naa... - zaczął mówić mój w tej chwili "czterooki" gdy stanął i rozdziawił usta.
- Co przerwałeś w... - zacząłem zdenerwowany, do puki nie spojrzałem przed siebie. A konkretniej przed wejście do żeńskiego akademika. Tam leżała wcześniej spotkana dziewczyna i z jakiegoś powodu czuć było krew.
- O rany! - zawołałem i szybko do niej podbiegłem. Będąc przy nie przytomnej zauważyłem wielką ranę na jej ręce, a rozglądając się dookoła widziałem krwawą ścieżkę.
- Trzeba ją zabrać do szpitala - zawołał nagle braciszek i rozglądał się w koło. No tak... przecież nie mieliśmy pojęcia, gdzie był lekarz... albo przynajmniej szkolna pielęgniarka. Akurat w tym momencie przechodziła nie daleko długo włosa szatynka w zielonej bluzce i jeansach. - Hej wiesz gdzie, może być lekarz czy pielęgniarka!? - spytał głośno Akai, a dziewczyna spojrzała na mnie i nie przytomną.
- W szkole znajduje się blok d, będący szpitalem. Zaprowadzę was - oznajmiła przejęcie dziewczyna.
- Dobra. Dziękuję - powiedział i szybko do mnie podbiegł. Ja chwyciłem rudą pod pachami, kiedy czerwonowłosy złapał za nogi, ale stał do mnie plecami.
- Chodźcie - powiedziała szatynka i zaczęliśmy iść za nią. Niosąc nie przytomną, staraliśmy się uważać. Nie chcieliśmy, aby coś jej się stało.

Uwaga: Od razu mówię, że tą "szatynką" jest nasza ukochana wampirzyca Gabriela. Ja i Marcia planujemy coś "wielkiego" w związku z fabułą wampirzycy i czarodziejki. Może nasza fabuła sprawi, że szkoła przestanie istnieć? xD. 

<Rose?>

Od Gabriela - C.D. Ticho

Kiedy usłyszałam to pytanie, aż we mnie zawrzało i jednocześnie zakłopotało. OMG! Aż tak to mu wyglądało!? Cholera. Tak czy siak... ze złości wzięłam kartkę, zgniotłam i rzuciłam w niego. Ten od razu się zasłonił rękami.
- HEJ! Nie można spytać!? - powiedział trochę pretensjonalnie. Widząc jego reakcję, od razu się uspokoiłam i wzięłam kolejną kartkę do pisania.
- "Wybacz... nawet gdyby, to ja chyba nie nadaje się do kochania. Chciałabym tylko wiedzieć, czy się znamy. Masz taką dla mnie... charakterystyczną urodę, że chcę sobie przypomnieć skąd cię widziałam i tyle" - po wypisaniu, od razu ją dałam wampirowi na przeciwko. Kiedy on czytał, ja się zastanawiałam, co jest ze mną nie tak, ale jedno na pewno wiedziałam. Chyba nigdy nie poznam tej "prawdziwej" miłości, która jak się okazuje, jest dla głupich małych dziewczynek.
<Ticho?>

sobota, 2 kwietnia 2016

Od Ticho- C. D Gabrieli

Zmrużyłem pokazowo oczy, zauważając jej dziwne spojrzenie. Nie miałem obaw, że mnie rozpozna - była mała, gdy mieliśmy okazję się spotkać, a chociaż się nie zmieniłem, to nie sądziłem, by zapamiętała jakiegoś gościa, który raz czy dwa odwiedził jej ojca... A nawet gdyby, to co się stanie? Rozpozna mnie, i co z tego? Chyba jedynym problemem mogłoby być wypytywanie...
- Mogę wiedzieć - odezwałem się spokojnie - Dlaczego starasz się mnie rozebrać spojrzeniem? Zakochałaś się?
<Gabrielo?>
Wybacz, umknął mi ten post :< - Aru

Od Rose - C.D Saya

Ktoś przez bite 10 minut pukał do moich drzwi. Nie chciałam z nikim rozmawiać, lecz te ciągle pukanie doprowadzało mnie do szału. Wstałam i wściekła otworzyłam drzwi. Przede mną stał Say z zmartwioną miną.
- Czego chcesz? - syknęłam przez zęby.
- Porozmawiać - powiedział, po czym wszedł nieproszony do pomieszczenia.
Już po raz drugi ktoś wciska się do mojego pokoju. Co tutaj za ludzie mieszkają?!
- Nie mamy o czym rozmawiać - powiedziałam wściekła.
- Wręcz przeciwnie- powiedział spokojnie - Interesuje mnie Twoja nienawiść do mojej rasy. Jeśli mi powiesz, to już mnie nie zobaczysz.
- Nic Ci nie powiem- znów syknęłam przez zęby - A teraz wyjdź zanim stracę cierpliwość.
Chłopak patrzył na mnie tymi swoimi smutnymi oczami, ale widziałam, że nie zamierza odpuścić.
<Say?>
Nie wiem, czy Saya interesuje jej nienawiść do jego rasy, ale niech tak będzie ;D - Aru