Ta cholerna pijawka zwiała, kiedy zobaczyła lekarza. Żałosne.
- Jak się czujesz? - zapytał doktor.
- Dobrze - powiedziałam powoli - Mogę już sobie iść?
- Zrobię jeszcze parę badań i zobaczymy - odpowiedział.
Nie miałam innego wyboru, jak się tylko zgodzić. Chyba musiałam czekać wieki, zanim mnie wypuścili. Chociaż był jeden plus. Byłam zwolniona z lekcji. Szkoda, że tylko jeden dzień.
Teraz szłam powoli korytarzami. Lekarz powiedział mi, żebym się nie przemęczała. Oczywiście przystosowałam się do opinii doktora. Powili docierałam do biblioteki. Już po wyjściu ze szpitala wpadałam na pomysł za tą zniewagę, która się dopuściła tak przeklęta wampirzyca.
Właśnie wchodziłam do pomieszczenia. Bibliotekarz uśmiechnął się do mnie przyjaźnie, a ja odwzajemniłam ten uśmiech. Szłam do działu dla magów. Minęło sporo czasu, zanim znalazłam to, czego szukałam. Zaklęcie, które powoduje zniknięcie pożywienia dla wampirów. Oczywiście nie całego, tylko w wyznaczonych miejscach.
Ten czar zapisałam sobie na małej karteczce i wyszłam z Akademii do miasta, a dokładniej na tyły Banku Krwi dla wampirów. Oczywiście zabrałam ze sobą 4 świece. Położyłam je na ziemi według kierunków świata. Magią ognia zapaliłam je. Stanęłam na środku tego okręgu. Z kieszeni wyjęłam drobny sztylet i delikatnie nacięłam lewą dłoń. Zamoczyłam palce w ranie i nakreśliłam na każdej świecy krwawe kółka. Wstałam i zrobiłam trzy wdechy. Przed sobą robiłam małe kółeczka rękami przy tym wypowiadając zaklęcie:
- Niech noc otuli mrok;
Tam, gdzie nie widzi wzrok.
Niech wampiry pożywienia nie dostaną
Wtedy chaosy tu zawitają.
Niech na moje pstryknięcie,
Ziemia się zatrzęsie,
By zbudzić me zaklęcie.
Na efekt nie musiałam długo czekać. Gdy pstryknęłam palcami, zerwał się ogromny wiatr i ziemia wedle zaklęcia zawirowała lekko, a ogień ze świec uniósł się na jakieś trzy metry w górę (jakim cholernym cudem nikt nie zauważył trzymetrowych słupów ognia, ogromnego wiatru i wibrującej przez chwile ziemi? - Aru)(Ktoś musiał być ślepy XD-Marcia). Po dwóch minutach wszystko ucichło. Żeby zaklęcie się udało musiałam jeszcze iść do Akademii. Udałam się w odludne miejsce i zrobiłam dokładnie to, co na tyłach Banku Krwi. Ruszyłam do swojego pokoju uśmiechając się pod nosem.
- Jak się czujesz? - zapytał doktor.
- Dobrze - powiedziałam powoli - Mogę już sobie iść?
- Zrobię jeszcze parę badań i zobaczymy - odpowiedział.
Nie miałam innego wyboru, jak się tylko zgodzić. Chyba musiałam czekać wieki, zanim mnie wypuścili. Chociaż był jeden plus. Byłam zwolniona z lekcji. Szkoda, że tylko jeden dzień.
Teraz szłam powoli korytarzami. Lekarz powiedział mi, żebym się nie przemęczała. Oczywiście przystosowałam się do opinii doktora. Powili docierałam do biblioteki. Już po wyjściu ze szpitala wpadałam na pomysł za tą zniewagę, która się dopuściła tak przeklęta wampirzyca.
Właśnie wchodziłam do pomieszczenia. Bibliotekarz uśmiechnął się do mnie przyjaźnie, a ja odwzajemniłam ten uśmiech. Szłam do działu dla magów. Minęło sporo czasu, zanim znalazłam to, czego szukałam. Zaklęcie, które powoduje zniknięcie pożywienia dla wampirów. Oczywiście nie całego, tylko w wyznaczonych miejscach.
Ten czar zapisałam sobie na małej karteczce i wyszłam z Akademii do miasta, a dokładniej na tyły Banku Krwi dla wampirów. Oczywiście zabrałam ze sobą 4 świece. Położyłam je na ziemi według kierunków świata. Magią ognia zapaliłam je. Stanęłam na środku tego okręgu. Z kieszeni wyjęłam drobny sztylet i delikatnie nacięłam lewą dłoń. Zamoczyłam palce w ranie i nakreśliłam na każdej świecy krwawe kółka. Wstałam i zrobiłam trzy wdechy. Przed sobą robiłam małe kółeczka rękami przy tym wypowiadając zaklęcie:
- Niech noc otuli mrok;
Tam, gdzie nie widzi wzrok.
Niech wampiry pożywienia nie dostaną
Wtedy chaosy tu zawitają.
Niech na moje pstryknięcie,
Ziemia się zatrzęsie,
By zbudzić me zaklęcie.
Na efekt nie musiałam długo czekać. Gdy pstryknęłam palcami, zerwał się ogromny wiatr i ziemia wedle zaklęcia zawirowała lekko, a ogień ze świec uniósł się na jakieś trzy metry w górę (jakim cholernym cudem nikt nie zauważył trzymetrowych słupów ognia, ogromnego wiatru i wibrującej przez chwile ziemi? - Aru)(Ktoś musiał być ślepy XD-Marcia). Po dwóch minutach wszystko ucichło. Żeby zaklęcie się udało musiałam jeszcze iść do Akademii. Udałam się w odludne miejsce i zrobiłam dokładnie to, co na tyłach Banku Krwi. Ruszyłam do swojego pokoju uśmiechając się pod nosem.