niedziela, 21 sierpnia 2016
Od Lin - C.D. Say
Ponownie zamachnęłam się ręką. Poczułam orzeźwiający wiatr na skórze. Postanowiłam, że co noc będę ćwiczyć przy jeziorze. Było tutaj tak spokojnie. Aż za spokojnie.
Ponownie zamachnęłam się ręką. Byłam już zmęczona. Powinnam teraz leżeć w swoim ciepłym łóżku. Ale nie! Musiałam trenować. Tak sobie postanowiłam.
Podniosłam swoje rzeczy z ziemi i skierowałam się w stronę akademii żeńskiej. Znowu otoczyła mnie cisza. Nienormalna cisza.
Byłam w połowie drogi, kiedy usłyszałam coś za sobą. Dźwięk łamanej gałązki. Odwróciłam się gwałtownie, próbują sobie przypomnieć zaklęcie odpychające.
Było ciemno, lecz udało mi się dostrzec dwa migoczące, żółte punkty. Oczy. A jednak są tu wampiry.
....................................................................................................................................................................
Say? Jest tu kto? Bardzo dawno mnie nie był, a tu nic. :/
poniedziałek, 8 sierpnia 2016
Najlepszy sposób, by się rozweselić, to spróbować rozweselić kogoś innego.
Imię: Yumiko (Yuu)
Nazwisko: Usami
Płeć: kobieta
Rasa: Zmiennokształtny
Wiek: 36 lat
Wygląd: Średniego wzrostu dziewczyna o liliowych, układających się w fale włosach z dużymi szarymi oczami, zgrabnym nosem i pełnymi malinowymi ustami na, których zawsze widnieje uśmiech. Zazwyczaj ubrana w sweterki, zwykłe bluzki, bądź w za duże kolorowe bluzy, czarne getry lub czarną spódniczkę i creepersy. Od czasu do czasu nosi na głowię biały wianek. Jej strojem do szkoły jest: Biała bluzka na krótkich rękawkach, czarna, krótka spódniczka, czarne creepersy, opasana o spódniczkę bluza i czarny kapelusz na głowie. Zawsze ma przy sobie czarny bądź biały plecak/worek gdzie trzyma swoje notesy i długopisy, oraz kalendarze.
Zdolność (tu: przemiana): Zamiana w lisa polarnego
Głos*: https://www.youtube.com/watch?
Charakter: Szalona dziewczyna, kochająca się uśmiechać. Ma miliony zainteresowań i pasji, o których szybko zapomina. Jest bardzo uparta, a już na pewno kiedy chodzi o słodycze. Ma zbyt bujną wyobraźnię, która potrafi raz na jakiś czas władać jej umysłem, przynajmniej sobie tak wmawia. Uwielbia las, zimę i sorbety ! Jest zapominalska i jeszcze nigdy nie udało jej się zapamiętać czegoś od początku do końca, dlatego zawsze ma przy sobie notes z długopisem. Jest strachliwa, chociaż wie, że nie ma czego się bać. Może przestraszyć się nawet motylka. Lubi pomagać innym, chyba, że zapomni. Dużo rzeczy ją denerwuje, ale stara się władać nad nerwami. Uwielbia straszyć innych, ale nie w złośliwy sposób. Często przysiada na drzewach i obserwuje księżyc, lub niebo. Jest bardzo gadatliwa, więc przy niej nie możesz się nudzić. Potrafi być cicho na niecałą godzinę, albo mniej. CIĄGLE się śmieje, ze wszystkiego, ale jest też bardzo i to bardzo uczuciowa i wrażliwa.
Historia: W wieku 10 lat na oczach młodej dziewczynki zabito jej rodziców, którzy zdążyli tylko powiedzieć imię Marco. Dziewczynka wiedziała, że chodzi o Marca Deglas, przyjaciela rodziny. Człowiek wziął ją do swojego domu i miał z zadanie ja wychowywać. Z czasem jej trzynastych urodzin zaczął traktować ją jak niewolnicę, nie wypuszczał z chaty, sam ją uczył. Przynajmniej tak wmawiał światu. Yuu w trakcie pobytu u Marca przejrzała cały dom, oczywiście pod jego nieobecność. Znalazła pamiętnik swej matki, w którym opisane było wszystko o Yumiko. Dowiedziała się, że jest zmiennokształtną. W wieku 16 lat powiedziała o tym gospodarzowi chaty, miała nadzieję, że chociaż źle ją traktuje, coś jej o tym powie. Niestety dziewczyna została wyśmiana, nic się nie zmieniło. W wieku 17 lat nie wytrzymała i uciekła. Spotkała Lee, która okazała się zmiennokształtną. Yuu wypytała ja o wszystko dotyczące tej zdolności, a jej nowa znajoma zabrała ją do organizacji kształcenia młodych zmiennokształtnych. Yumiko przez pierwsze 10 lat wyuczyła się wszystkiego, była jedną z najlepszych zmiennokształtnych w swojej grupie. Odkryła zwierzę, w które się przemienia. Zauważyła, że dobrze wychodzi jej strzelanie z łuku. W wieku 27 lat zaczęła uczyć młodych zmiennokształtnych, aż do 35 roku życia. Dziewczyna dowiedziała się o samobójstwie Lee i postanowiła znowu uciec. Wędrowała rok, aż dowiedziała się o Academy i postanowiła tam dołączyć.
Rodzina: Zmarli rodzice
Klasa: 1 klasa
Pokój: 3
Partner: ---
Właściciel: Liv
Kontakt: liv-magic@wp.pl, xczarnamisiax@gmail.com
niedziela, 17 lipca 2016
Od Lin- C.D. Diana
Światło wkradło się do pokoju. ,,Głupie słońce…’’- pomyślałam, otwierając oczy.
Moje współlokatorki jeszcze spały. Nie miałam zamiaru ich budzić. Było jeszcze wcześnie.
Przebrałam się, spakowałam i wyszłam z pokoju. Na korytarzu jeszcze nikogo nie było. Rozciągnęłam się, po czym pobiegłam w stronę bloku A.
Budynek ten był ogromnym pałacem. Niesamowity, olśniewający, cudowny. Kiedy weszłam do środka, stwierdziłam, że wnętrze mi coś przypomina. A no tak! Wyglądało jak w kościele. Na oknach były witraże z biblii, a samo budownictwo akademii przypominało kościół w stylu gotyckim. Tylko te metalowe szafki i plakaty na ścianach psuły klimat.
Zaczęłam grzebać w swojej skurzanej torbie, szukając planu lekcji. Wyjęłam zmiętoloną karteczkę. Pierwszymi zajęciami była lekcja wychowawcza. Wychowawca musiał nas zapoznać ze sobą, przedstawić zasady i obowiązki każdego ucznia i pewnie masę innych niepotrzebnych rzeczy. Skierowałam się do sali w której miałam mieć lekcje.
W klasie jeszcze nikogo nie było. Usiadłam w ostatniej ławce. Po jakimś czasie do pokoju weszli trzej uczniowie. Camini o niebieskich włosach, prawdopodobnie Minori. Za nią wbiegł brązowowłosy wampir. Ostatnią osobą jaka weszła do klasy był Alex. Chłopak nawet mnie nie zauważył. Wszyscy zajęli swoje miejsca.
Po dziesięciu minutach do sali wbiegła Diana. Wyglądała okropnie, jakby w ogóle nie spała w nocy. ,, Pewnie znowu miała koszmar. ‘’- pomyślałam, obserwując dziewczynę.- ,, Muszę jak najszybciej przebadać jej próbówkę.''
..........................................................................................................................................................................
Diana? Wybacz, że mnie wczoraj nie było. Internet mi się zepsuł. :/
sobota, 16 lipca 2016
Od Diany - C.D Lin
Gdy Lin zniknęła ruszyłam do naszego pokoju. Zbliżał się poranek, lecz lekcje miały początek dopiero wieczorem. Postanowiłam przespać się trochę, a później zwiedzić dokładniej Akademię.
Zapowiadało się na ładną pogodę, więc może popływam trochę w jeziorze? Dyrektor mówił, że znajduje się ono niedaleko męskiego internatu.
W końcu dotarłam do pokoju. Minori spokojnie spała, lecz Lin... Coś było nie tak. Podeszłam bliżej. Dziewczyna była bardzo blada, miała cienie pod oczami, a gdy dotknęłam jej policzka stwierdziłam, iż jest zimny. Mimo to magini uśmiechała się lekko, zatopiona we własnych snach. Przez chwilę zastanawiałam się, czy nie zabrać jej do uzdrowiciela, jednak szybko porzuciłam tę myśl. Cokolwiek się z nią działo - to nie moja sprawa. Zapewne była wyczerpana zaklęciami. W końcu, ledwo przytomna padłam na swoje łóżka.
***
Zapowiadało się na ładną pogodę, więc może popływam trochę w jeziorze? Dyrektor mówił, że znajduje się ono niedaleko męskiego internatu.
W końcu dotarłam do pokoju. Minori spokojnie spała, lecz Lin... Coś było nie tak. Podeszłam bliżej. Dziewczyna była bardzo blada, miała cienie pod oczami, a gdy dotknęłam jej policzka stwierdziłam, iż jest zimny. Mimo to magini uśmiechała się lekko, zatopiona we własnych snach. Przez chwilę zastanawiałam się, czy nie zabrać jej do uzdrowiciela, jednak szybko porzuciłam tę myśl. Cokolwiek się z nią działo - to nie moja sprawa. Zapewne była wyczerpana zaklęciami. W końcu, ledwo przytomna padłam na swoje łóżka.
***
Byłam w ciemnej
jaskini. Nic nie widziałam. Błądziłam po omacku próbując znaleźć wyjście. Ściany
jaskini były mokre, śliskie i ostre. Poczułam ból w dłoni, na podłogę skapnęło
kilka kropel krwi. Po chwili zobaczyłam delikatne, białe światło. Biegiem
ruszyłam w jego stronę. Znalazłam się w ośnieżonym lesie. Zaczął padać gęsty
śnieg .Nagle coś poczułam. Instynktownie się odwróciłam…
Lecz tym razem sen
trwał dalej. Zafascynowana wpatrywałam się w oczy. Teraz zrozumiałam czemu
wydawały mi się tak znajome i jednocześnie obce. Należały do kota. Nie
potrafiłam stwierdzić do jakiego dokładnie. Tygrys? Ryś? Były takie dzikie,
wolne, piękne… Wpatrywały się w coś intensywnie. Powiodłam za ich spojrzeniem. Przez
barierę śniegu zobaczyłam w oddali mały, błyszczący przedmiot. Chciałam podejść
bliżej, zobaczyć co to takiego. Lecz nie mogłam. Dłoń nadal mnie bolała, na
biały śnieg spadały kropelki krwi… Nagle ból się powiększył. Bardzo. Miałam
wrażenie, iż ktoś rozrywa moją dłoń na strzępy…
Otworzyłam oczy. Znów byłam w swoim pokoju. Moje
współlokatorki już dawno wyszły. Czułam się… Dziwnie. Nie miałam pojęcia czemu.
Wtedy przypomniałam sobie o śnie. Przelotnie spojrzałam na swoją rękę. Otwarłam
oczy ze zdumienia, strachu, niedowierzania… Wszystkiego jednocześnie.
Na mojej dłoni widniała długa, zagojona już rana. Dokładnie
w miejscu, w którym się skaleczyłam.
We śnie.
<Lin? Ach te moje sny :)>
piątek, 15 lipca 2016
Od Lin- C.D. Diana
Dziewczyna
podała mi fiolkę ze swoją śliną. Niesamowite…
U
zmiennokształtnych rzadko zdarzają się jakieś zdolności. Ba! Nigdy się nie
zdarzyły! A ta dziewczyna porusza się bezgłośnie, dzięki czemu może mi się
przydać w misji.
Diana nie
przeszła jeszcze swojej przemiany, przez co staje się bardziej interesującą
istotą. To znaczy osobą.
Byłam taka
podekscytowana, że bez pożegnania teleportowałam się do szkolnej biblioteki.
Jak
przeczuwałam miejsce to było nieczynne. Szybkim krokiem skierowałam się w kierunku
wydziału z księgami o zmiennokształtnych. Kiedy tam doszłam zaczęłam
przeszukiwać półki. Znalazłam kilka interesujących tomów. Na szybko je
przejrzałam, a następnie teleportowałam się do pokoju.
Diany
jeszcze nie było. Podekscytowana usiadłam na swoim łóżku. Zaczęłam intensywnie
myśleć o książkach, które teraz zostawiłam w bibliotece. Zrobiło mi się ciemno
przed oczami.
……………………………………………………………………………………..
Zatrzymywanie
i cofanie swoich wspomnień nie jest łatwe. Kiedy wywołałam wizje z
przeglądaniem książki, próbowałam ją jak najbardziej spowolnić, żeby móc jak
najwięcej przeczytać. Nie było to takie łatwe.
Zaczęłam
wysiadać już na drugim rozdziale pierwszej księgi. Używanie teleportacji dało o
sobie się we znaki. Zaklęcie to było straszliwe męczące i niebezpieczne. Ale
przecież niebezpieczeństwo to moje drugie imię.
Po całym
dniu byłam wykończona. Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam.
……………………………………………………………………………………..
Diana? Jej! :D Ktoś jednak zażyczył
mi swojej śliny!!!
Od Diany - C.D Lin
Spojrzałam na dziewczynę jak na wariatkę. Nic z tego nie
rozumiałam.
- Jesteś magiem, tak? - Szatynka powoli pokiwała głową. Jej
włosy były o wiele jaśniejsze niż moje. - To wszystko jasne… - Mruknęłam na
tyle cicho, że sama ledwo się usłyszałam.
Mój tata zawsze twierdził, iż magowie są wyjątkowo
dociekliwi i ciekawscy. Mimo to postanowiłam nie osądzać dziewczyny zbyt pochopnie.
Wyglądała przyjaźnie… Chociaż mogła być dobrą aktorką. Zamknęłam na chwilę
oczy. Otoczyły mnie ciche, ledwo dosłyszalne szepty…
-Jestem Lin. - Powiedziała nagle dziewczyna wyciągając w moją stronę wolną dłoń. Wzdrygnęłam się
nieznacznie, głosy ustały. Po krótkim wahaniu uścisnęłam ją.
- Diana. Po co ci moja ślina? Jestem zwykłą
zmiennokształtną, nie przeszłam nawet pierwszej przemiany… Lepiej poszukaj
kogoś inne…
Lin przerwała mi w połowie zdania. W jej oczach pojawił się
dziwny błysk… Chociaż pewnie mi się przewidziało.
- Nie przeszłaś przemiany? Ale… - Zamyśliła się. - To
interesujące… Posłuchaj: Twoja ślina
jest mi potrzebna do zwykłych, prostych badań. Nic wielkiego. Po prostu się tym
interesuję, a nigdy nie badałam kogoś takiego… Jak ty. Obiecuję, że cię nie
sklonuje. - Uśmiechnęła się. - To jak? Pomożesz mi?
Zupełnie nie wiedziałam co począć. Z jednej strony prawie
nie znałam magini, z drugiej: co mogła mi zrobić? Najwyżej odkryje, że jestem
zupełnie normalna i nudna. Gestem nakazałam jej, aby podała mi fiolkę. Gdy to
uczyniła, napełniłam ją śliną, po czym oddałam jej niemal pełne naczynie. Lin
skinęła lekko głową dziękując mi. Usłyszałam cichy szept, ale się tym nie
przejęłam. Jestem zmęczona… Zdecydowanie powinnam się przespać. W końcu jutro
mam pierwsze zajęcia, mnóstwo wrażeń i tak dalej.
- Wiesz, powinnam już wrócić do pokoju… - Zaczęłam.
Lecz dziewczyny już tam nie było.
<Lin? Miłych badań :)>
czwartek, 14 lipca 2016
Od Lin- C.D. Diana
Usłyszałam
wycie. Wilkołak. Lekko uchyliłam oczy. Nie tylko ja wstałam.
Dziewczyna o
ciemnobrązowych oczach siedziała na łóżku. Była cała spięta. Pewnie przyśnił
jej się koszmar. Rozejrzała się dokoła, a ja odruchowa zamknęłam oczy.
Po dłuższej
chwil nic się nie działo. Ponownie je uchyliłam. Zobaczyłam dziewczynę, która
wychodziła przez drzwi. Poruszała się bezszelestnie.
Odczekałam
dłuższą chwilę, po czym wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju. Usłyszałam trzask
drzwi. Szatynka była już na dworze.
……………………………………………………………………………………..
Magia czasem
jest pomocna. Szczególnie gdy próbujesz biegać za zmiennokształtnym. Dziewczyna
postanowiła się przebiegnąć. Na szczęście rzuciłam na siebie zaklęcie
szybkości, ale i tak nie przemieszczałam się z taką łatwością co ona. Nie
mogłam spuścić jej z oczu, gdyż dziewczyna poruszała się bezszelestnie.
Po jakimś
czasie drogi zobaczyłam polanę. Schowałam się za drzewem i obserwowałam
dziewczynę. Szatynka usiadła na trawie. Była szczęśliwa. Nagle odwróciła się w
moją stronę. Na jej twarzy było widać zdziwienie, strach, ewentualnie
zakłopotanie.
Patrzyłyśmy
się na siebie przez dłuższą chwilę. Była naprawdę odważna. Zniknął z niej cały
strach. Trwała nieprzyjemna cisza. Postanowiłam odezwać się.
- Cześć.-
powiedziałam z nieludzkim spokojem.
- Czemu mnie
śledziłaś?- dziewczyna nie miała zamiaru owijać w bawełnę.
-
Postanowiłam pospacerować.- skłamałam. Ostatnio często to robiłam. Od czasu,
gdy przestało na mnie działać zaklęcie obronne. Zrobiło mi się ciemno przed
oczami.
……………………………………………………………………………………..
Stałam
naprzeciwko wychowawcy mojej klasy.
- Chciałem
cię powiadomić, że jutro zaczynają się lekcje. No i jeszcze jedno. Będziesz
miała współlokatorkę Dianę Calvino... Co ci się stało?!- wykrzykną nauczyciel.
,,Głupie wizje.
Będę musiała jakoś cofnąć te zaklęcie.’’- pomyślałam.
- Wylała mi
się torebka z krwią.- powiedziałam, po czym znowu zrobiło mi się ciemno przed
oczami.
……………………………………………………………………………………..
- Czemu mnie
śledziłaś?- usłyszałam dźwięczny głos dziewczyny. Otworzyłam oczy. Szatynka
patrzyła na mnie nieufnie. Wiedziała, że kłamię.
- Jesteś
ciekawą istotą.- powiedziałam prosto z mostu.
- Co?-
zapytała zdziwiona.
- Posiadasz
niesamowitą zdolność. Poruszasz się bezgłośnie.- tym razem nie kłamałam.
Dziewczyna mogła mi się przydać…
Wyciągnęłam
z kieszeni kamizelki małą fiolkę.
- Czy mogę
trochę twojej śliny? Chcę się o tobie więcej dowiedzieć.
……………………………………………………………………………………
Diana? U Lin to normalne. Ona tak
zaczyna znajomości ;) - Luna
Od Diany - C.D Lin
Byłam w ciemnej
jaskini. Nic nie widziałam. Błądziłam po omacku próbując znaleźć wyjście. Nic z
tego. Tunel był coraz węższy. Spróbowałam zawrócić, lecz za mną znajdowała się
lita skała. Pozostało mi kroczyć naprzód. Ściany jaskini były mokre, śliskie i
ostre. Poczułam ból w dłoni, na podłogę skapnęło kilka kropel krwi. Mimo to
niestrudzenie posuwałam się do przodu. Po chwili zobaczyłam delikatne, białe
światło. Biegiem ruszyłam w jego stronę. Znalazłam się w ośnieżonym lesie.
Zaczął padać gęsty śnieg. Nie czułam zimna. Nagle coś poczułam. Instynktownie
się odwróciłam. I wtedy spostrzegłam parę dużych, brązowych oczu. Cofnęłam się
przestraszona. To były moje oczy.
Obudziłam się gwałtownie wciągając powietrze. Był środek
nocy. W oddali rozległo się wycie wilka. Albo wilkołaka. Usiadłam na brzegu
łóżka. W moim umyśle nadal widziałam to spojrzenie. Jednocześnie obce i dobrze
mi znane. Moje współlokatorki nadal spały. Albo dobrze udawały. Uspokoiłam się
nieco. To tylko sen. Zwykły wytwór mojej wyobraźni. Wstałam, bez słowa ubrałam
ramoneskę, po czym bezszelestnie wyszłam z pokoju. Musiałam ochłonąć. Nie
wiedziałam, iż ktoś już od dawna nie śpi. I rusza za mną.
***
Noc była
chłodna, wręcz zimna. Niebo było pełne gwiazd. Uśmiechnęłam się delikatnie.
Uwielbiam taką atmosferę - nie wiedzieć czemu daje mi ona wielką energię. Nie
cierpię upałów.
Szybkim krokiem
przeszłam przez ciemny park. Po drodze nikogo nie spotkałam. Dziwne. Powinno
kręcić się tu wiele wampirów. Wzruszyłam ramionami. Być może wybrały się nad
jezioro? Z tą myślą wkroczyłam do lasu. Od razu go polubiłam. Drzewa były
naturalne, potężne i rozłożyste. Każde
wyglądało inaczej, nie to co w parku. Owinęła mnie tajemnica tego miejsca.
Pozwoliłam, by wiatr bawił się moimi włosami. Poczułam wielką moc. Nigdy nie
doznałam czegoś takiego. Miałam wrażenie, iż las chce mi coś powiedzieć.
Powierzyć sekrety. Matka uwielbiała przebywać w puszczy. Zawsze powtarzała, że
zmiennokształtni posiadają z nią szczególną więź. Wtedy nie rozumiałam o co jej
chodziło. To było kiedyś. Wzięłam głęboki oddech, na sekundę wszystko ucichło.
A potem
ruszyłam. Szybciej, lepiej niż kiedykolwiek. Mijałam głazy, drzewa, powalone
pnie. Nie czułam zmęczenia. Biegłam nie wydając żadnego dźwięku. Zatrzymałam
się dopiero na niewielkiej polanie. Usiadłam. Trawa była niezwykle miękka.
Powoli rozejrzałam się dookoła. Właśnie wtedy zauważyłam postać patrzącą wprost
na mnie.
<Lin?>
Od Lin - C.D Alex - end
- Tak, mi pasuje. Ja ciebie tylko
,,zahipnotyzowałam’’. Ale to plan awaryjny.- powiedziałam ze spokojem w głosie.
- To kiedy zaczynamy?- zapytał chłopak.
- Nie dziś, nie jutro, nie pojutrze. Muszę zrobić szczegółowy plan. Jak na razie zapomnij, że w ogóle rozmawialiśmy o tym. Ty ucz się panować nad swoją mocą, ja załatwię plan.
Przez resztę drogi nie rozmawialiśmy. Oboje byliśmy pogrążeni w swoich myślach.
W pewnym momencie zauważyłam, że stoimy już pod budynkiem B.
- Znowu pomyłka.- chłopak popatrzył na mnie zdezorientowany- Twój akademik jest po drugiej stronie.
- No racja.- powiedział dosyć przygnębiony- No to do jutra.
- Do jutra.- powiedziałam i weszłam do budynku. Nikogo nie było na korytarzu. ,, No i lepiej.’’
Weszłam do pokoju, zamknęłam drzwi na klucz, po czym usiadłam na łóżku i zamknęłam oczy. ,,Teraz, albo nigdy’’- pomyślałam. Postanowiłam wznowić zakazane zaklęcie obronne. Powinnam je przetestować. Nauczyłam się już je unicestwiać, po prostu muszę odczuwać silne emocje. Proste? Proste.
Był tylko mały problem. Muszę zrobić je z pamięci. Może się skończyć katastrofą, ale bez ryzyka nie ma wyników
- Zaklinam cię na wiatr i wichurę,
Na mgłę i chmurę.- nagle poczułam, że zaczynam się unosić
- Na życie i śmierć,
Na ciemności i światłości sens. - w tym momencie wyjęłam z pochwy, przypiętej do kamizelki, miecz. Długo mnie zastanawiało dlaczego nikt przedtem nie zwrócił na niego uwagi.
- Na świat cały,
Na ból i cierpienie. - w tym momencie ciachnęłam mieczem swoją rękę. Poczułam jak krew wylatuje mi przez ranę. Otworzyłam oczy zobaczyłam, że krew zamiast kapać na pościel zaczyna się unosić.
- Z mojej krwi stwórz,
Barierę potężną…- dalszego tekstu nie pamiętałam. Razem z krwią zaczęłyśmy opadać na łóżko.- Wspomnienia pokarz,- ponownie zaczęłam lewitować. Usłyszałam jak ktoś przechodzi po korytarzu. ,,A co jeśli, Alex mnie śledził’’- pomyślałam. Chwilę po tym zrobił mi się czarno przed oczami.
………………………………………………………………………………
Siedziałam przy stolę i czytałam książkę.
- Hej ponownie- powiedział znajomy mi głos. Choć sama tego nie chciałam, podniosłam głowę.- Co porabiasz?
,, Alex? Co ty tu robisz? Przed chwilą straciłam przytomność!’’- chciałam powiedzieć, ale nie mogłam. Jakaś siła wyższa mi na to nie pozwalała.
- Czytam.- powiedział głos wydobywający się ze mnie. ,,Czy ja wylądowałam w swoim wspomnieniu?’’- zastanawiałam się- ,, No tak. Musiałam pomylić słowa podczas wypowiadania zaklęcia! Niesamowite. Tylko jak cofnąć ten czar’’- w tym momencie wszystko zaczęło mi się rozmazywać. Zapanowała ciemność
……………………………………………………………………………… ……..
Otworzyłam oczy. Byłam w swoim pokoju. Nic się tu nie zmieniło. Rozejrzałam się dookoła. Krew, która przed chwilą się tu unosiła, zniknęła. Została tylko mała plamka na mojej koszulce. Na ręce miałam zaschniętą ranę. Za każdym razem gdy składałam w zaklęciu ofiarę z krwi, rana którą robiłam, zagajała się.
Naglę usłyszałam jak ktoś majstruje przy drzwiach. Szybko podbiegłam do nich i je otworzyłam.
- Alex, co ty tu robisz?- zapytałam osoby stojącej przede mną. Jednak to nie był on.
- Wszystko dobrze?- na przeciwko mnie stał wychowawca klasy pierwszej, Max Sarren.
- Tak, wszystko jest w porządku. Czy coś się stało?
- Chciałem cię powiadomić, że jutro zaczynają się lekcje. No i jeszcze jedno. Będziesz miała współlokatorkę Dianę Calvino... Co ci się stało?!- wykrzykną nauczyciel patrząc na moją bluzkę, na której znajdowała się plamka krwi.
- Wylała mi się torebka z krwią. - skłamałam.
- Rozumiem. Jakby coś się stało to możesz na mnie liczyć.- powiedział, po czym skierował się w stronę wyjścia.
Zamknęłam drzwi, a następnie przewróciłam pościel na drugą stronę. Ciekawe co by było, gdyby moje współlokatorki zobaczyły plamę krwi na pościeli.
Wyszłam z pokoju i skierowałam się w stronę wyjścia. Postanowiłam znaleźć spokojne miejsce gdzieś w lesie.
…………………………………………………………..
Znajdowałam się już nad jeziorem. Było piękne. Od idealnie gładkiej tafli wody odbijał się księżyc. Zbiornik wodny znajdował się w środku lasu pół godziny drogi od akademii.
Ciemność opanowywać już świat. W okolicy nie wyczuwałam żadnej żywej duszy. Idealnie.
Zdjęłam torbę i miecz. Szybkim ruchem wypchnęłam przed siebie ręce. Poczułam jak wiatr muska moją skórę. Powtórzyłam tę czynność kilka razy. Następnie zaczęłam kręcić rękoma w różne strony. Poczułam oplatające je zimne powietrze, po czym skierowałam ręce w kierunku wody. Wystrzeliłam z nich kulę z mgły. Leciała w szybkim tępię, po czym zderzyła się z taflą wody. Zniknęła. Na jeziorze pojawiły się koła fal (Ktoś wie jak to się nazywa?- Luna).
Zaczęłam się przyglądać wodzie, a następnie ruszyłam w kierunku akademii.
…………………………………………………………..
W okolicy nie było żadnych wampirów, co mnie dosyć zdziwił. Teraz była ich pora… Coś było nie tak.
Otworzyłam drzwi do pokoju. Zobaczyłam dwie śpiące dziewczyny. Od obu wyczuwałam kocią aurę. Wyglądały tak bezbronnie.
,,Mogłabym je zabić…’’- od razu powstrzymałam tą myśl. Byłam już zmęczona, więc zaczęły mi przychodzić do głowy brutalne myśli.
Bez przebierania się położyłam się na łóżku, po czym otulił mnie sen.
…………………………………………………………
Minori/Diana/Alex?Okazało się, że nie potrafię rymować ;.; A do tego się za bardzo rozpisałam… Ciekawe czy ktoś zdoła to przeczytać… Życzę powodzenia. - Luna
- To kiedy zaczynamy?- zapytał chłopak.
- Nie dziś, nie jutro, nie pojutrze. Muszę zrobić szczegółowy plan. Jak na razie zapomnij, że w ogóle rozmawialiśmy o tym. Ty ucz się panować nad swoją mocą, ja załatwię plan.
Przez resztę drogi nie rozmawialiśmy. Oboje byliśmy pogrążeni w swoich myślach.
W pewnym momencie zauważyłam, że stoimy już pod budynkiem B.
- Znowu pomyłka.- chłopak popatrzył na mnie zdezorientowany- Twój akademik jest po drugiej stronie.
- No racja.- powiedział dosyć przygnębiony- No to do jutra.
- Do jutra.- powiedziałam i weszłam do budynku. Nikogo nie było na korytarzu. ,, No i lepiej.’’
Weszłam do pokoju, zamknęłam drzwi na klucz, po czym usiadłam na łóżku i zamknęłam oczy. ,,Teraz, albo nigdy’’- pomyślałam. Postanowiłam wznowić zakazane zaklęcie obronne. Powinnam je przetestować. Nauczyłam się już je unicestwiać, po prostu muszę odczuwać silne emocje. Proste? Proste.
Był tylko mały problem. Muszę zrobić je z pamięci. Może się skończyć katastrofą, ale bez ryzyka nie ma wyników
- Zaklinam cię na wiatr i wichurę,
Na mgłę i chmurę.- nagle poczułam, że zaczynam się unosić
- Na życie i śmierć,
Na ciemności i światłości sens. - w tym momencie wyjęłam z pochwy, przypiętej do kamizelki, miecz. Długo mnie zastanawiało dlaczego nikt przedtem nie zwrócił na niego uwagi.
- Na świat cały,
Na ból i cierpienie. - w tym momencie ciachnęłam mieczem swoją rękę. Poczułam jak krew wylatuje mi przez ranę. Otworzyłam oczy zobaczyłam, że krew zamiast kapać na pościel zaczyna się unosić.
- Z mojej krwi stwórz,
Barierę potężną…- dalszego tekstu nie pamiętałam. Razem z krwią zaczęłyśmy opadać na łóżko.- Wspomnienia pokarz,- ponownie zaczęłam lewitować. Usłyszałam jak ktoś przechodzi po korytarzu. ,,A co jeśli, Alex mnie śledził’’- pomyślałam. Chwilę po tym zrobił mi się czarno przed oczami.
………………………………………………………………………………
Siedziałam przy stolę i czytałam książkę.
- Hej ponownie- powiedział znajomy mi głos. Choć sama tego nie chciałam, podniosłam głowę.- Co porabiasz?
,, Alex? Co ty tu robisz? Przed chwilą straciłam przytomność!’’- chciałam powiedzieć, ale nie mogłam. Jakaś siła wyższa mi na to nie pozwalała.
- Czytam.- powiedział głos wydobywający się ze mnie. ,,Czy ja wylądowałam w swoim wspomnieniu?’’- zastanawiałam się- ,, No tak. Musiałam pomylić słowa podczas wypowiadania zaklęcia! Niesamowite. Tylko jak cofnąć ten czar’’- w tym momencie wszystko zaczęło mi się rozmazywać. Zapanowała ciemność
………………………………………………………………………………
Otworzyłam oczy. Byłam w swoim pokoju. Nic się tu nie zmieniło. Rozejrzałam się dookoła. Krew, która przed chwilą się tu unosiła, zniknęła. Została tylko mała plamka na mojej koszulce. Na ręce miałam zaschniętą ranę. Za każdym razem gdy składałam w zaklęciu ofiarę z krwi, rana którą robiłam, zagajała się.
Naglę usłyszałam jak ktoś majstruje przy drzwiach. Szybko podbiegłam do nich i je otworzyłam.
- Alex, co ty tu robisz?- zapytałam osoby stojącej przede mną. Jednak to nie był on.
- Wszystko dobrze?- na przeciwko mnie stał wychowawca klasy pierwszej, Max Sarren.
- Tak, wszystko jest w porządku. Czy coś się stało?
- Chciałem cię powiadomić, że jutro zaczynają się lekcje. No i jeszcze jedno. Będziesz miała współlokatorkę Dianę Calvino... Co ci się stało?!- wykrzykną nauczyciel patrząc na moją bluzkę, na której znajdowała się plamka krwi.
- Wylała mi się torebka z krwią. - skłamałam.
- Rozumiem. Jakby coś się stało to możesz na mnie liczyć.- powiedział, po czym skierował się w stronę wyjścia.
Zamknęłam drzwi, a następnie przewróciłam pościel na drugą stronę. Ciekawe co by było, gdyby moje współlokatorki zobaczyły plamę krwi na pościeli.
Wyszłam z pokoju i skierowałam się w stronę wyjścia. Postanowiłam znaleźć spokojne miejsce gdzieś w lesie.
…………………………………………………………..
Znajdowałam się już nad jeziorem. Było piękne. Od idealnie gładkiej tafli wody odbijał się księżyc. Zbiornik wodny znajdował się w środku lasu pół godziny drogi od akademii.
Ciemność opanowywać już świat. W okolicy nie wyczuwałam żadnej żywej duszy. Idealnie.
Zdjęłam torbę i miecz. Szybkim ruchem wypchnęłam przed siebie ręce. Poczułam jak wiatr muska moją skórę. Powtórzyłam tę czynność kilka razy. Następnie zaczęłam kręcić rękoma w różne strony. Poczułam oplatające je zimne powietrze, po czym skierowałam ręce w kierunku wody. Wystrzeliłam z nich kulę z mgły. Leciała w szybkim tępię, po czym zderzyła się z taflą wody. Zniknęła. Na jeziorze pojawiły się koła fal (Ktoś wie jak to się nazywa?- Luna).
Zaczęłam się przyglądać wodzie, a następnie ruszyłam w kierunku akademii.
…………………………………………………………..
W okolicy nie było żadnych wampirów, co mnie dosyć zdziwił. Teraz była ich pora… Coś było nie tak.
Otworzyłam drzwi do pokoju. Zobaczyłam dwie śpiące dziewczyny. Od obu wyczuwałam kocią aurę. Wyglądały tak bezbronnie.
,,Mogłabym je zabić…’’- od razu powstrzymałam tą myśl. Byłam już zmęczona, więc zaczęły mi przychodzić do głowy brutalne myśli.
Bez przebierania się położyłam się na łóżku, po czym otulił mnie sen.
…………………………………………………………
Minori/Diana/Alex?Okazało się, że nie potrafię rymować ;.; A do tego się za bardzo rozpisałam… Ciekawe czy ktoś zdoła to przeczytać… Życzę powodzenia. - Luna
Subskrybuj:
Posty (Atom)