- Jasna cholera, Bella!- wrzasnąłem,cudem nie wołając jej prawdziwym imieniem,i rzuciłem się na nią. Wampiry prawie od razu mnie dopuściły do dziewczyny, chyba dalej w szoku. Spojrzała na mnie,trochę zaskoczona, a potem zesztywniała, gdy wziąłem ją ramiona i błyskawicznie wypadłem z budynku.
Zatrzymałem się wiele kilometrów dalej,w dziczy,daleko od jakichkolwiek ludzi.
- Pogięło cię?!- wściekły spojrzałem na nią i dopiero wtedy zdałem sobie sprawę,dlaczego zaczęła atakować wampiry. Na początku myślałem,że nie wytrzymała i po prostu się ujawniła, zabijając wszystkich naokoło, ale teraz zobaczyłem po prostu pragnienie.
- Cholera, dlaczego nie pomyślałem o tym, gdy się obudziłem?- jęknąłem, siadając po turecku i chowając twarz w rękach.- Sam byłem godny przez obecność tych wszystkich! Więc co dopiero pisklę!
Gdy zdałem sobie sprawę,że Argona milczy, zerknąłem na nią przez palce.
No jasne. Wpatrywała się w moją szyję.
- To nawet dobry pomysł.Znaczy nie dobry,ale nie puszczę cię do ludzi.Nie ma opcji.
- Jaki?- odezwała się, przenosząc wzrok na moje oczy.Nie wiem ile się napiła z wampirów, nie rozglądałem się, ale zdecydowanie nie ugasiło to jej pragnienia. Podwinąłem rękaw na lewej ręce i podniosłem ją do niej.
- Nie powinienem ci pozwalać. Jesteś zmiennokształtną. Czemu ja to robię...?- wymamrotałem, dochodząc do wniosku, że złagodniałem,a to źle.- Pij. Ale ostrożnie. I mało.Ja zdecyduje ile.
<Argona?>
Czuj się zaszczycona, Lestat daje ci swoją krew xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz